Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Poniedziałek,7X1996r.
3
Starymetalowykubekspotykałsięzziemiąwielerazy,oczym
świadczyłyliczneodpryskinaczerwonejemalii.Nadświeżozaparzoną
kawąunosiłasięjeszczepara.Dlawiększościnapójbyłbyzagorący,
szczególniepityzmocnonagrzewającegosięmetalowegonaczynia,
alekomisarzBondyswłaśnietakąkawęlubiłpićnajbardziej.Gorącą,
bezcukru,siekieręztrzechczubatychłyżeczek,parzącąwustairękę.
Słabszewersjepostrzegałjakonapojekawowebezwalorów
smakowychiefektupobudzenia.
Okrągłyzegarściennywskazywałdziewiątąrano,aBondys
zaczynałjużswójdrugikubeksmolistegonaparu.Akuratdzisiajbył
samwpokoju,alelubiłswojetowarzystwoinieczułsięztymźle.
Wyjąłzszufladypaczkępoznańskich,zapaliłjednegoizaciągnął
się,przymykającnachwilępowieki.Delektowałsięnikotyną
wypełniającąjegodrogioddechowe.Wyobrażałsobie,żeprzez
hektolitrywypijanejkawyidziesiątkiwypalanychpapierosówzarówno
przewódpokarmowy,jakipłucamajużkruczoczarne.Idobrzesię
ztymczuł.Dopieroprzypapierosieikawiemógłzjeśćśniadanie
pączkazróżanąmarmoladązniewielkiejpiekarniprzybloku.
Anajlepiejdwapączki.
Kwadranspóźniejporządkowałpapieryiukładałdoteczekzaległe
sprawy,kiedydobiurawszedłjegowieloletniprzyjacielipsycholog
policyjnywWydzialeKryminalnymAleksKownacki.Marekmiał
głośnowłączonąmuzykę,więcnieusłyszałwejściakolegi,dopiero
zobaczył,jaktenmachadoniegoznadbiurka.Odrazuściszyłdźwięk.
Słuchałgłośnomuzykitylkogdybyłsam.Niechciałnikomunarzucać
swojegoupodobaniadociężkichbrzmieńiwyłączniewsamotności