Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czwartek,6VI1996r.
2
BożeCiałowtymrokuprzypadałowcześnieszóstegoczerwca,
zaledwiepięćdnipoDniuDziecka.RobertMilewskimiałskończyć
osiemnaścielatdopierozapółroku,alejużoddawnanieobchodził
świętawszystkichdziecianinieczułsięjednymznich.Właściwie,jak
sięnadtymdobrzezastanowić,tojegodzieciństwaodwielulatnie
sposóbbyłonazwaćbeztroskimczyradosnym.Dlategowolałby
umrzećjakoosobadorosła,niejakosiedemnastolatek,aletrudno
najwyraźniejtakmusiałobyć.Umrzejakodorosływcielenastolatka.
Możegdybyjegotatożył,towszystkowyglądałobyinaczej.
AndrzejMilewskibyłszorstkimojcem,aleRobertwiedziałiczuł,
żetatabardzogokochał,mimożeniemówiłmutegowprost.Spędzali
zesobądużoczasu,razemoglądalibajkiimalowaliżołnierzyki,
apotemustawialijedobitewnastole.Robertoddzieckalubił
malowanie,lepieniefigurekzplastelinyiinnepraceręczne.
Niestety,tatazmarłdzieńprzedjegodziesiątymiurodzinami.
Wcześniejciężkochorował.Robertobserwował,jakjegosilnyojciec
zdnianadzieńzmieniałsięwszkieletznaciągniętąnańskórą.Rak
jelitagrubego.AndrzejMilewskiniemiałżadnychszans.Umarł
zaledwieczterymiesiącepodiagnozie.Pośmierciojcazbliżylisię
dosiebiezmamą,wspierali,opiekowalisobąirazemprzeżywali
stratę.Stalisięsobiebliżsiniżkiedykolwiek,połączeniniepisaną
więziąwspólnejżałoby.
Doczasu.
RokpośmierciojcamatkapoznałaGrzegorzaMusiała,któryszybko
zainteresowałsięatrakcyjnąwdowązwłasnymmieszkaniem.Wkrótce