Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
6
Bondyszszedłnadółdwudziestomasześciomaschodami.Jak
przystałonaponiedziałkowepopołudnie,nakomendziepanował
harmiderniczymwulu.Minąłpodrodzekilkanaścieosóbidotarł
doniewielkiejsali,gdziemiałczekaćjużnaniegoświadek.
Drobnakobietasiedziałanadrewnianymkrześleskulona,obejmując
sięramionami.Przeznapuchniętąodpłaczutwarz,zaczerwienione
oczyiwychudzonąposturętrudnobyłookreślićjejwiekmogłamieć
równiedobrzetrzydzieści,jakiczterdzieścilat.
Komisarzprzywitałsię,przedstawiłizaproponowałkobieciecoś
dopicia,jednakodmówiła.
PaniHeleno,proszęopowiedzieć,jakznalazłapaniciało.
Świadekciężkoodetchnęła,przełknęłaślinęizaczęłamówić.Mimo
żeodzdarzeniaminęłojużkilkagodzin,zpewnościąnadalbyła
wciężkimszoku.Zresztącokolwieksięstanieiobojętnie,ilelatminie,
Bondyswiedział,żeobrazokaleczonegociałaPawłaSkokapozostanie
zHelenąMalickąjużnazawsze.
JakcodziennieranoposzłamnaspacerzMirą.
Miratopies?upewniłsię.
Tak,suczka,niewielkikundelek.
Nawspomnieniepupilanatwarzykobietypojawiłsiędelikatny
uśmiech,któryjednakszybkozniknął.
Dobrze,proszęmówićdalej.
Nowięc,szłamzMirąjakzwyklenakrótkispacerdolasu.
Dlaczegotam?zainteresowałsię.
Mimożestarałsię,abypytaniezabrzmiałonaturalnie,toMalicka
spojrzałananiegowystraszona,jakuczennica,któraudzieliłazłej
odpowiedzinapytanienauczyciela.
Mieszkamniedaleko,naPłowieckiej,zawszetamchodzę!
Ostatniesłowawypowiedziaładużogłośniej.
Rozumiem,tylkopytam,tostandardowaproceduramówił
spokojnymtonem,starającsięuspokoićrozmówczynię.Sammam