Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Daphnepodniosłagłowę,słyszącto.Wyrazjejtwarzyzmieniałsię
powoli.
Czyciebietowogóleniezabolało?zapytałagwałtownie.Nie
jesteśtakdobrymaktorem,Maxonie.
Oczywiście,żejestmibardzoprzykro.
Wstałaiprzyjrzałamisięwmilczeniu.
Alenieztychsamychpowodów,comnieszepnęła.Przeszła
przezpokój,awjejoczachkryłasięprośba.Maxonie,tymnie
kochasz.
Nieruszyłemsięzmiejsca.
Maxoniepowtórzyłazwiększymnaciskiem.Kochaszmnie.
Wiemotym.
Musiałemodwrócićgłowę,bointensywnośćjejspojrzeniabyładla
mnienieznośna.Przeczesałempalcamiwłosy,próbującubraćwsłowa
to,conaprawdęczułem.
Nigdyniewidziałemnikogo,ktookazywałbyuczuciawtaki
sposób,jaktytowłaśniezrobiłaś,Daphne.Niewątpię,żemówisz
całkowicieszczerze,alejaniemogętegozrobić.
Aletonieznaczy,żetegonieczujesz.Poprostuniemaszpojęcia,
jaktowyrazić.Twójojciecpotrafibyćzimnyjaklód,atwojamatka
zamykasięwsobie.Nigdyniewidziałeśludziokazującychsobie
miłość,więcsamniewiesz,jakokazywać.Aleczujeszto,wiem
otym.Kochaszmnietaksamo,jakjaciebie.
Powolipotrząsnąłemgłową,obawiającsię,żekażdasylabazmoich
ustsprawi,żewszystkozaczniesięodnowa.
Pocałujmniezażądała.
Cotakiego?
Pocałujmnie.Jeślibędzieszpotrafiłmniepocałowaćipowtórzyć,