Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przepraszam.Biorącślub,niemogłamprzewidzieć
takiegoobrotusprawy.Byliśmyzdrowi,weseli,inni.
Czasodmienikażdego.
PorazpierwszyzobaczyłemNabiwparku
uniwersyteckim.Jechałanaróżowymrowerze,padał
rzęsistydeszcz,aonasięztegośmiała.Czołoiwłosy
miaławilgotne,kusysweterekorazspódniczkaoblepiały
jejzziębnięteciało.Prawiewpadłanamnie,niewidząc
przeszkódzzazaparowanychokularów.Wcaleniebyłojej
przykro,przeciwnie.Pobiegliśmynagorącązupę
zowocamimorza.Ostrysmakpaprykiczujędodziś.Nikt
znassięnieprzeziębił.Opowiadałamioswoimsukcesie
naukowym:brałaudziałwmiędzynarodowymprojekcie
badawczymijejnazwiskopojawiłosięwtrzech
publikacjach.Byłaurzeczonautytułowanąpaniąprofesor,
chciałanaśladować,miałaambicje.Jaodwzajemniłem
sięopowieściamizpodróży,naktóresamzapracowałem.
OpisywałemmiastaHiszpanii,ciasne,nasłonecznione
uliczki,średniowiecznekościoły,nocnekawiarnie,plaże.
Otwartych,pogodnychludzi.Obiecałem,żezabiorę
zesobą.
Pojdęjuż.Tyzostań,policzdostu.Potemrób,
cochcesz.
Czegojachcę?Czegopowinienemchcieć?
Żegnaj,Sarang.
Żegnaj,Nabi.
Jeden,dwa,trzy,cztery,pięć…Liczępowoli,cosekundę
wypowiadamjednąliczbę.Zamrażamsięwewnętrznie,
nieanalizująctego,cowłaśniezaszło.Piętnaście.Bim.