Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
arystokratycznepochodzenie.Włosykolorudojrzałejpszenicybyły
potarganeodszamotaninyzpnączamiwisterii.Niebyłubranyjak
włamywacz.Wsmokinguiczarnejmuszcewyglądałraczejjak
uciekinierzprzyjęcia.
Włożyłgłębiejrękędoszufladyinaglewydałzsiebiepomruk
zadowolenia.Niewidziała,cozniejwyjął.Błagam,żebytoniebyło
OkoKaszmiru.Byćjużtakbliskoijestracić...
Przysunęłasiębliżejdootworuiwytężyławzrokponadramieniem
włamywacza,byzobaczyć,cowkładałdokieszeni.Wpatrywałasiętak
intensywnie,żeniemiałaczasuzareagować,kiedymężczyzna
nieoczekiwanieschwyciłdrzwiszafyizamknął.Cleaodskoczyła
iuderzyłaramieniemościanę.Nastąpiłacisza.
Powolisnopświatłaprześliznąłsięzakantszafy,poczymukazał
sięzarysgłowymężczyzny.Cleamrugnęła,boświatłooślepiło.Nie
widziałago,zatoonwidziałdoskonale.Długostalinieruchomo,
apotemusłyszałajegogłos:
-Docholery,kimjesteś?
Postaćzaszafąnieodpowiedziała.Jordanpowoliprzesunął
snopemświatłapopostaciintruza,odnotowującwmyślachobcisłą
czapkęzsuniętądobrwiiuczernionądlakamuflażutwarz,czarny
golfispodnie.
-Pytamporazostatni.Kimjesteś?
Odpowiedziałmutajemniczyuśmiech.Togozaskoczyło.Iwtedy
postaćwczerniskoczyłajakkot.Wwynikuzderzeniawylądował
najednejzkolumnłoża.Czarnapostaćnatychmiastrzuciłasię
wstronębalkonu.Jordanwostatniejchwilizdołałchwycić
zaspodnie.Obojeupadlinapodłogęizderzylisięzbiurkiem,
zrzucającnasiebiedeszczpióriołówków.Czarnapostaćwydostałasię
naglezuściskuiwbiłaJordanowikolanowpodbrzusze.Podwpływem
bóluimdłościomaljejniepuścił.Naglespostrzegłrękęmacającą
podłogę,apotemostrzenożadootwieranialistówskierowanewswoją