Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Myślisz,żeGuyposunąłbysiędotego?
-Niemamwątpliwości.Zapłaciłabymmu,gdybymmiałapewność,
żetoodniesieskutek.Alepotym,jakprzegrałamtylepieniędzy
wMonteCarlo,Olliebardzoograniczyłmiwydatki,aodciebienie
mogłabympożyczyć.Sąrzeczy,októreniewypadaprosićprzyjaciół.
-Włamanie,jakrozumiem,donichnienależy–zauważyłJordan
kąśliwie.
-Jakiewłamanie!Tojanapisałamtelisty,awięcsąmoje.
Odbieramtylkoto,conależydomnie.–Pochyliłasię,jejoczy
zaiskrzyłyjakdiamenty.–Jordie,toniebędzietrudne.Wiem,wktórej
sąszufladzie.Wsobotęwieczoremodbędziesięprzyjęciezaręczynowe
twojejsiostry.Gdybyśgozaprosił...
-BerylnieznosiGuyaDelanceya.
-Mimotozaprośgo!Kiedybędzietużłopałszampana...
-Jasięwłamiędojegodomu?–Jordanpotrząsnąłgłową.
–Ajeżelimniezłapią?
-Jegosłużbawsobotęwieczoremmawolne.Dombędziepusty.
Ajeżelicięzłapią,toimpowiesz,żetokawał.Weźzesobą
nadmuchiwanąlalkęalbocośwtymstylu.Powiesz,żechciałeś
mująwłożyćdołóżka.Uwierząci.Któżbynieuwierzyłwsłowo
Tavistocka?
Spochmurniał.
-Idlategomnieotoprosisz?PonieważnależędoTavistocków?
-Nie.Proszęciebie,bojesteśnajinteligentniejszymmężczyzną,
jakiegoznam.Bonigdy,przenigdyniezdradziłeśżadnegozmoich
sekretów.–Uniosławysokogłowęispojrzałamuwoczyzpełnym
zaufaniem.–Botylkonaciebiejedynegowcałymświeciemogę
liczyć.
Cholera.Musiałatopowiedzieć.
-Jordie,zrobisztodlamnie?–spytałacichutko.–Powiedz,