Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
więcejniżmatkarozumiałaizwyczajniesięnimiinteresowała,
traktującbardzopoważnieichdrobne,dziecięceproblemy.Aja…
Nawetniepamiętałam,ilemająlat.Wiedziałam,żekilka.
Przycupnęłamobokciotki.Jakzwykleniepasowałamdotegostołu,
doeleganckiejzastawy,zktórejjużparęrazyzdarzałomisięcoś
potłuc,dotychsmartfonów,garniturówipazurów.Najchętniej
poszłabympomócpaniKrysi.Tylkoznowubyłobygadanie,żenie
umiemsiędostosować.Siedziałamwięc,milczałamibezmyślnie
gapiłamsięwtelewizor,dłubiącwidelcemwtalerzu.
–Ciii!–syknęłanagleMarzenazniespotykanąuniejenergią.
–Zaczynasię.
–Teżoglądasz?–Jolkasięożywiła,zerkającnaekran.–Zajefajny
serial!
–Każdytoogląda!Każdy!–podniecałasięMarzena.–Anajlepszy
jesttenstary.Ten…Cholera,mamnakońcujęzyka!
–Zawada!–podpowiedziałaJolkagwałtownie.–PiotrZawada.
Słyszałaś,żepoderwałlaskęzplanu?
Obiedamyplotkowałynibylekko,mimochodem,lecznicniebyło
wstanieukryćichkołtuńskiejekscytacji.Oczyzdradzaływszystko.
Zobrzydzeniemodwróciłamtwarzwdrugąstronę.Ciotkazerwałasię
zkrzesłaizniknęłazadrzwiamiłazienki.Lekkiezaskoczenie
zmieszałomojeospałezodrętwieniaemocje.
–Awiecie,żerazemzciotkąpoznaliśmykiedyśtegoZawadę?
–rzuciłojciec.–Tobyłonanartachjeszczeprzedmaturą.Mojasiostra
sięwnimpodkochiwała–dodałzwyczuwalnąironią.
–Niemożliwe!–Marzenazainteresowałasięgwałtownie.–Przecież
onajestan-ty-fa-ce-to-wa.Zastanawiamsięnawet,wiecie,czyniejest
poprostulesbijką.
–Nieekscytujsię.Tonietwojasprawa.–Mójbratprzywróciłżonę
doporządku.
Natychmiastzamilkła.
–Aonco?–pytałaJolka.
–Coonco?–mruknąłWojtekzdezorientowany.
–TenZawadaco?Chybaniekochałsięwwaszejnobliwej
cioteczce?–doprecyzowałaJolka.
Ojciecwyciągnąłpaczkępapierosówizapalił.Rzadkorobiłtoprzy
stole.Tymrazemwidocznieuznał,żemusięnależy.Popatrzyłnanas
zbłyskiemrozbawieniawoczachipowiedział:
–Otóżonteżsięwniejkochał!
–Skądwiesz?–przerwałamuwybranka.–Chodzilizesobą?Czy