Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięwrócićdodomu.Pamiętam,jakmójojciecpostanowiłbyć
szlachetnyidałjejkilkazłotych.Poszładosklepu,kupiławarzywa
iugotowałababcezupę.Umiała.Jejtatuśwpadłwszał.Zlałjątak,
żenazawszezostałyjejnaskórzejasne,długiepręgi.Powinnawszak
oddaćmutengigantycznymajątek,żebymógłprzekućgobeztrosko
wkilkaflaszekpiwa.
Mojaprzyjaciółkabyłabardzoładna.Zawszelichoubrana,zawsze
wrozpadającychsiębutachiupiorniechuda,alemiałaklasyczną,
ślicznątwarzosymetrycznychrysach.Ogromne,błękitneoczy
patrzyływesołospodblondgrzywki.Imponującewłosynosiła
splecionewpotężny,lśniącyzłotemwarkocz.Śmiałasię,żetojej
największymajątek.Pozatymcechowałojąfantastycznepoczucie
humoru,dużowiększyniżmójdystansdorzeczywistości,
zatomniejszydoludzi,morzeoptymizmuorazwewnętrzne
przekonanie,żeświatjestpięknyidobry.
PodkoniecgimnazjumbabkaAgatyzmarła.Podczasktórejśzrzędu
interwencjipolicjizabralidziewczynędopogotowiaopiekuńczego.
Wtedywidziałamjąporazostatni.Patrzyłamzalanałzami,wtypowej
dlategowiekuegzaltacjinastoletniejduszy,jakwywożąmigdzieś
przyjaciółkę.Wydawałomisię,żeświatsiękończy.Odtegomomentu
zaczęłysięzemnątakzwaneproblemywychowawcze:wagarowałam,
jarałamszlugi,eksperymentowałamznarkotykamiiwyglądałamjak
upiór.Ojciec,podpuszczonyprzezciotkęizaalarmowanyprzez
Wojtka,zawlókłmniedolekarza.Stwierdzonodepresjęiprochy
wekrwi.Dopierozaczęłasięzadyma.Zaliczyłamkilkupsychiatrów,
odwyk,antydepresantyidwaszpitale.Doporządkudoprowadzilimnie
dopieroprzedmaturą.TymczasemodAgatyprzychodziłycoraz
rzadszelisty,apotemmailezkolejnych,równienietrafionychrodzin
zastępczychwróżnychmiejscowościach.Wreszcieprzestałapisać.
Paręlattemudotarładomnieplotka,żewyszłazamąż.Miałam
nadzieję,żetoprawdaiżejestszczęśliwa.
–Coturobisz?–spytałam,kiedyminąłpierwszyszok.
–Aty?
–Mordujęrakaradioterapią.
Przezchwilęprzyglądałamisię,nicniemówiąc.Wyglądałanieco
inaczejniżkilkanaścielattemu.Nadalbyłachudaiwciążzjejstroju
możnabyłowyczytaćdeficytbudżetowy.Brakowałojednakwarkocza,
apojejtwarzyplątałosięgigantycznezmęczenie.Mimowszystko
oczybłyszczałydeterminacją.Pozatymchybaucieszyłasię
zespotkania,choćokolicznościniezachwycały.