Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rekonwalescencyjnymiesiąc,zanimwrócędopracy.Jejzostałytrzy
wlewychemii.Zatydzień,zadwaizatrzy.Wszystkopasuje.Nie
zastanawiałamsięanichwili.
Jedziemyautemzdecydowałam.Zawiozęcię.Wogóle
cipomogę.Dziśijutro.Idokońcazabiegów.
Odbiłoci?Niemaszcorobić?Teżpowinnaśodpoczywać.
Towłaśnieodpocznępalnęłam,samasiędziwiąctymsłowom.
Twojetowarzystwodobrzemirobi.
Zaparkowałyśmynajbliżej,jaksiędało,choćpoprzeciwnejstronie
ulicy.Podprzedszkolemremontowanonawierzchnięibrakowało
miejsc.Slogan„Łódźbuduje”zakłułnaswoczy.Nauczycielka
dyżurującawszatniodrazuposzłapodziecko.Byłodrobne,miało
bujnąblondczuprynęprzystrzyżonąnapaziaibłękitneoczy.Buzia
okrągła,choćniepucułowata.Naokojakieśstopiętnaście
centymetrów,możestodwadzieścia.Chłopiecbyłwiększyodbliźniąt
Wojtkaibardzopodobnydomamy.Podszedłizrozmachemrzuciłsię
jejnaszyję.Agataprzysiadła.Synekstanąłmiędzyjejkolanami
ispojrzałnamniepytająco.
Ubierajsięszybko,bomamamusisiępołożyćzarządziłam.
Ktotyjesteś?zapytał.
Edyta,tojestwłaśnieGrześ.Agatadokonałaprezentacji.
Grzesiu,tomojakoleżankaEdyta.
CzemutaEdytamnietakpogania?
Bowie,żesięźleczujęwyjaśniła.
Toidędoszatnizakomunikowałipobiegłwkierunkuszafek
zwieszakami.
Siedziałyśmywdługim,wąskimprzedsionku.Dalejdlarodziców
wstępwzbroniony,bodziecimająbyćsamodzielne.Przezwielkie
uchyloneoknowpadałykropledeszczuześniegiem.Gorącobyłojak
wpiekle,bodwasporekaloryferydawałyczadu.Miejscemasowego
udręczeniadorosłych.
CzekającnaGodota,przeleciałomiprzezgłowę.Minutymijały,
kolejneprzedszkolakiidoroślisięprzewijali,amysiedziałyśmy.
WkońcudzieckoAgatyprzylazło.Boso,zatowszaliku.
Niemogęzapiąćbutaoznajmiłchłopiec.
Toprzynieś,ajacipomogępowiedziałacorazbledszaAgata.
Popatrzyłamnaniązniepokojemiwcisnęłamjejwręcekluczyki.
Idźdosamochoduitamzaczekaj.Tujestzbytduszno.
Niedaszsobieznimrady.
Totylkodziecko.Noidź.