Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Popatrzyłamzrezygnacjąipchnęłamdrzwicukierni.Przezbite
dziesięćminutwybierałciastko.Kiedywreszciesięzdecydował,
jedynkimiałamstarteodzgrzytaniaizaczynałamsiębaćoresztę
zębów.Zfuriązapłaciłamirazemzdrobniakamiresztyzłapałam
zapakowanąwpapierowątytkębułęzbudyniem.Bezzastanowienia
wcisnęłamtowszystkodotorebkiiwyciągnęłamdzieckozarękę
nadwór.
Agatajakośsiętrzymała,choćniemówiłaanisłowa.Tymczasem
jastoczyłamdzikąwalkęzfotelikiem,któregooczywiścienieumiałam
odpowiedniozamontować.Dzieckosiedziałozakierownicąiszarpiąc
niąnawszystkiestrony,buczało,piszczałoiwarczało.Wyglądało
nauradowane.
Wkońcuudałomisięprzypiąć„sprawębezpieczności”iusadowić
wniejmałego.Zmęczonaispoconajakmyszpostarciuzdywizją
kocurów,opadłamciężkonasiedzenie.Gdytylkoruszyłam,ogarnęły
mnieupiornedźwięki.Chłopieczacząłbeztroskośpiewaćopsie,może
nawetniefałszując,zatodrącsięprzeokropnie.Oparłamsię
przytępieniu,ruszyłammózgdopracyiprzypomniałamsobie,żemam
wtorebcetębułęzbudyniem,którąkoniecznietrzebabyłokupić.
Napierwszychzbrzeguświatłachwydobyłamjąirzuciłamdziecku
napożarcie.Piosenkazamarławpołowiezwrotki.Ztyłudobiegałyjuż
tylkoradosnemlaskaniaiposapywania.
Kwadranspotemweszliśmydomieszkania.Małypobiegłpastwić
sięnadpilotemdotelewizora,aAgatazciężkimwestchnieniem
położyłasięnałóżku.Byłablada,wręczprzezroczysta.Zrobiłamjej
herbatę,przysiadłamobokispytałam:
–Macieobiad?Powinnaścośzjeść.
–Wlodówcejestzupa.OdgrzejGrzesiowi.Jamożepotem…
–Wporządku.Spróbujsięzdrzemnąć.Zajmęsięwszystkim.
Wprogunatknęłamsięnastojącewnonszalanckiejpoziecwaniaka
ipatrzącenamniespodełbadziecko.
–Niebędęjeśćzupy.Zupajestble.
–Jestzdrowa–usiłowałamargumentować.
–Notoco?
–Chybachceszbyćzdrowy?
–Mamajadłazupęijestchora–oświadczyłchłopiecinatychmiast
dodał:–Pozatymwprzedszkolujadłemzupę.
–Acochcesznakolację?
–Frytki.
Zadumałamsięnadproblemem,rozważając,czywalkajestwogóle