Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
delikatnieizdrżeniemnaziemię.Ludziewpatrywalisięwogromnypojazd,
którypojawiłsięniewiadomoskąd,izezdumienianawetnieuskarżalisię
nahałas,tylkowyciągaligłowyigapilisięnaniegojaknaranneiwyjące
zbóludzikiezwierzę.
Ciężarówkatrąbiłatakniewiadomoileczasu,nagleniespodziewanie
ucichłaizgasiłaświatła.Dopierowtedygapiezorientowalisię,żeodprzodu
podjechaładoniejfurgonetkaojca.Wszyscywpatrywalisięjak
zahipnotyzowaniwzwróconemaskamidosiebiepojazdy.Wreszcie
furgonetkaojcazapaliła,wydałazsiebiewestchnienieipodpełzłaodrobinę
doprzodu,aciężarówkazaczęłapowolisięcofać,wkońcuwyjechała
zulicy,zawróciłanarondzieipomknęłanapółnocmiasta.Furgonetkaojca
spokojniepodążyłazaniąnazapalonychświatłach,któreoświetlałyjejdrogę.
Itakobiewyjechały,jednazadrugą,naautostradę.
Śniegjaśniejącywichświatłachmiałwłasnąpamięćikiedyzamarzł,
zamknąłwsobieichwspomnienie.Śladyoponobupojazdówatonasiebie
nachodziły,atosięrozdzielały.Lśniływyjątkowojasno,amatkadeptałaje,
chodzącwizpowrotem.Kiedynadszedłświt,ojciecwrócił.Taksamojak
popowrociezdługiejtrasy,obmyłsięgorącąwodą,zaczesałwłosydotyłu,
poczympadłnałóżkoispałprzezwielegodzin.
Tobyłjedynyraz,kiedywidzianounastamtąciężarówkę,ipotemwszyscy
powtarzaliwkółkoniebezżalu,jakatoszkoda,żeświatłasamochodutak
jasnoświeciły,bonaichtleniebyłowidaćtejSyczuankiwszoferce.
Ładnabyła?pytałaczęstomatka,leczojciecnigdynieodpowiedział
wprost.Dlaniegotopytaniebyłojakprzeszkodanajezdni:ściskałwtedy
kierownicęiobjeżdżałbokiem.
Pocociąglewypytywaćotakiedrobiazgi,wkońcumamyteraznowe
czasy,ajaurodziłemsięwtymsamymroku,coNoweChinymówił
pewnymizdecydowanymgłosem,wymigującsięododpowiedzi.
Aco,wnowychczasachwolnonibyrobićtakieświństwa?pytałamatka
ioczyjejczerwieniały.
Nodobrzejuż,dobrze.Było,minęło.Tobyłoosiemnaściezakrętów
temu,przecieżtowszystkojużprzeszłość,prawda?próbowałułagodzić
ojciec.
Niktznasnigdyniewidział„Syczuanki”,czylijegokochankizdalekich
stron.