Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
muszelkach,którewykazywałyskłonnośćdomasowego
przysysaniasiędotalerza,czymdoprowadzałyKonrada
dobiałejgorączki.Wprzypadkurosołuwszyscy
jednogłośniewybieralikrajankę,leczgdychodziło
opomidorową,każdyuważałwłasnąwersjęzabezmała
kanoniczną.Rzeczjasna,Romańczukmógłwziąć
popaczcejedynegosłusznegomakaronunałebka,jak
torobiłnajczęściej,nieprzeszkadzałomutojednak
wwykorzystaniukolejnejokazjidogłębokiej,niespiesznej
zadumy.
Refleksyjnynastrójzburzyładobiegającajego
niechętnychuszudyskusja,jakatoczyłasięzożywieniem
wprzyległejalejce,którąopuściłprzedzaledwieparoma
minutami.
…tomożeten?Głosbyłmęskiibezwątpienia
udręczony.
Zaledwiestodwanaściegramówpomidorównasto
gramówkeczupuwytknąłmuprecyzyjniegłosdrugi,
oschłyinosowy.Isyropglukozowo-fruktozowyzamiast
cukru!
Nodobrze…Acopowiesznaten?
Zkoncentratu?Tytakpoważnie?
Nieno,przecież,zkoncentratu,gdziejamam
głowę!Aten?
Woda,zagęstniki,konserwanty…
Nalitośćboską,keczupównapółściany,amy
znówwrócimyzniczym!Wgłosiepierwszymwyraźnie
rozbrzmiewałajużnutahisterii.Jegowłaścicielewidentnie
niemiałsercadozakupówdługodystansowych,czegonie