Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
docharakterystycznegowykrzyknienia,tenaniołstróż
wniczymnieprzypominałjednakdrobnego,milusińskiego
Licha.Ubranywobszernyprochowiecwstyluporucznika
Colombo,zkapturemdresowejbluzynaciągniętym
głębokonaczołoiprzysłaniającym–choćztejodległości
Konradniemógłichdostrzec,byłtegoniemalżepewien
–niespotykaneuludzitęczoweoczy,nietylkowyraźnie
górowałnadswoimczłowiekiemposturą,aleteżzdawał
sięgoprzytłaczaćogromemnieskrywanegopotępienia,
gdytakzbutelkąkeczupuwdłonitokowałnatemat
zawartościcukruwproduktachspożywczych.Gdyby
wpołowiewywoduwyciągnąłzzapazuchymieczognisty,
byprzykładnieukaraćfacetawsweterkuzazbrodnie
przeciwkozdrowemużywieniuinieprzemyślanedecyzje
konsumenckie,Romańczukwcaleniebyłbyzdziwiony.
Coinnegoochronaobiektu.
Wpewnymmomenciefacetwsweterkuzdałsobie
sprawę,żeichdyskusjaprzyciągnęłaniepożądanąuwagę.
Obróciwszysięgwałtownie,dostrzegłwystającego
konspiracyjniezzaregałuKonradaizbladł.
–Idziemy!–wychrypiał,wyrywającaniołowibutelkę
keczupuiodstawiającjąpospiesznienapółkę.
–Acozkiszonąkapustą?Zawartewkiszonej
kapuściebakterieLactobacillus…
–Asrałjepies,idziemy!!!Wtejchwili!
Aniołzmarszczyłsurowobrwi,zanicmającto,
żezdenerwowanyfacetwsweterkuszarpałnimjak
oszalały.
–Doprawdy,Pawle,człowiekztwoim