Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sensownyplanżywienia,bojeśliczęściejbędąmnie
zaskakiwaćtakiezebrania,tostracęmojąciężko
wypracowanąnadwyżkękaloryczną.
Niezawszebyłemumięśnionyiprzystojny.
Wpodstawówcewyglądałemjakszczurekitylkomoje
ego,żekiedyśosiągnęcoświęcej,trzymałomnie
wryzach.DopierojakpoznałemMateuszaizacząłem
regularnieuprawiaćsport,chodzićnasiłownię,mojeciało
zaczęłosięzmieniać.Niepotrzebowałemżadnych
sterydów,którewielusportowcówwstrzykiwałosobie
wmięśnie,aleniezmieniałotofaktu,żemusiałem
skrupulatniepilnowaćposiłkówidostarczanychwnich
składników,abywyglądaćjakwyglądamiprzede
wszystkimmiećsiłę,którapotrzebnamibyła
douprawianiamojejukochanejdyscypliny.
Gdywszedłemdobaru,zauważyłem,żeMarcinstoi
jużwkolejcedolady.Mimostosunkowopóźniejgodziny
wnaszymbiurowcowymbarzenadalprzepychałosię
mnóstwoludzi,awiększośćstolikówbyłapozajmowana.
Rozejrzałemsięposaliizlokalizowałemjedenwolny
wkącie.Dobrze…Spokojniebędziemymogli
porozmawiaćotym,conurtujemnieodchwili,gdy
MichałzagroziłodcięciemfunduszySokołom.Atylko
Marcinbędziewstaniemiwtympomóc.
–Umieramzgłodu–jęknąłem,podchodząc
doprzyjaciela.
–Tylkoniebardzowiem,czytysiętuczymkolwiek
najesz–stwierdziłMarcin.–Sekretarkiiasystentki
wiecznienadiecie,aresztastołujesięzupełniegdzie
indziej.