Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bezwstępnejweryfikacji.Trzymałsiętego.
Figasdokończyłśniadanieiwytarłusta.Zprofilu
przypominałwęża,któryzaczynatrawićwłasnyogon.
Hajdukzachowałtoprzemiłeskojarzeniedlasiebie.
–Nowezlecenie?
–DomwKazimierzuGórniczym,gdzieśpodlasem.
Gośćchcetoopchnąćiprzenieśćsięwkieleckie,bliżej
rodziny.Niedziwięmusię.Wbijęadreswnawigację
ipojadętam,gdywrócęzSobieskiego.–Wypiłstygnącą
kawę.
–Zapomniałem,żetodzisiaj.Przeglądałeśpapiery,
którecipodesłałem?
–Tak.Właścicielzaśpiewałzatęruderędwieście
osiemdziesiątkafli,wyobrażaszsobie?
–Nictaknieożywiarynkunieruchomościjaktrup.
Udaje,żeniewie,doczegotamdoszło,albopróbuje
toprzednamiukryć–mówiłFigas,przeżuwając.
Hajduksięgnąłdoportfela,schowałlaptopizaczął
zbieraćsiędowyjścia.
–Oninigdyniewiedzą.ZdzwońsięzUchem,niech
przekopiearchiwum.Możeznajdziecoś,copozwolinam
zbićcenętegodomupodlasem.Adreswyślę
ciesemesem.–Popatrzyłnaniegozgóry,czekając,
ażskończyjeść.
Chłopakniewyglądałnazadowolonego.Wciążwalczył
zniewyspaniem.
–Wiesz,jakonreagujenaspontaniczneakcje.Zjedzie
mniepocałości.
–Niechsięweźmiedopracy.Nierobitegozadarmo.
–Jemutopowiedz–broniłsię.Niezamierzałrobić
zapiorunochron.
Hajdukpuściłtęuwagęmimouszu.Uregulowali
rachunekiobajruszyliwswojąstronę.Wtejbranży
wweekendjestnajwięcejpracy,zdążyłdotego
przywyknąć.