Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
KiedyWeronikazaczęłasiódmąklasęibyłaniedługo
poswychtrzynastychurodzinach,uznał,żeczas
nazmianę.Kazałkierowcypodjechaćpodsiedzibęurzędu
naPoniatowskiego,aponamyślepoleciłmuzaparkować
naplacuwewnątrzkompleksubudynków.Wrześniowe
późnepopołudniedobrzenadajesiędotakichtajnych
misjijakwprowadzenienieletniejdojednejzważniejszych
instytucjipiekła.JakbyDantepolatachjałowegopisania
rymówznalazłwreszciejakąśnieświadomąniczegoduszę
chętnądowędrówekponieskończonychkręgachludzkiej
małości.Nieliczniobecnijeszczewpracy
współpracownicyniczegoniezauważyli.Zaprowadził
najpierwdoswojegobiura,aletambyłonijako
iduszno.Wskazałjejwięcnastępnedrzwi,kolejnykrąg,
ipochwiliusadowiłnakrześlewpokojuprzesłuchań.
Czywiesz,gdziejesteśmy?zapytał,gdyjuż
napatrzyłsięnajejnapiętąsylwetkęrzucającącień
naciemnoszarąścianęstanowiącąodzawszetło
wymuszanychwróżnysposóbzeznań.
Wzruszyłaramionami,spuszczającwzroknazimny
ipustyblatstołu.Zaciskałaustazwłaściwąsobiesiłą,
jakbyobawiałasię,żepowiecośniepotrzebnego.
Niebójsięrzekłspokojnie.Przecieżmnieznasz.
Nie,wcalenie!odpowiedziałatwardo,rzucając
muniechętnespojrzenie.Pocotuprzyszliśmy?
Takmiwpadłodogłowy…ciężkousiadł
poprzeciwnejstroniestołu,jakzawsze,gdykogoś
tuwprowadzanożeczasnacośnowego.Cukierki
izwiedzaniemiastatojużzamało.Życiejestpełniejsze,
mawięcejsmaków,atywyrosłaś,Weroniko.