Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znówwzruszyłaramionamiipochwiliszepnęła:
Niechpanmniestądwypuści!Niechcętubyć.Inie
chcęsięjużzpanemspotykać.
O,nie!zareagowałnapewnozbytostro,więc
dodałznaczniełagodniej:Tonietakieproste.
przecieżnaszetajemnice…Mnieinnedzieciakiniczego
niezdradzą,awiesz,żewtensposóbmożnazapobiegać
czemuśniedobremu.Toważne,żeopowiadaszmiotym,
comówiątwoikoledzy.
Niesłucham,comówią,iniechcęnicwiedzieć.
Szarpnęłasięgwałtownie.Niechpansobieznajdzie
innedziecko.
Zapóźno,Weroniko.Zbytwielenasłączy.Nie
chciałabyśchyba,mojamiła,byktośsięotym
dowiedział.NaprzykładtaKasia,któradostałapocztówkę
zzagranicy,czyBolek,któregowujekpłakał,gdyich
odwiedził,albotwojababcia.
Babciniewolnopanunicmówić!krzyknęła
bezsilnie,łykającłzy.Niewolno!
Niepowiem,niebójsię.
Wstałipodszedłdoniej.Ująłjejgłowęwobiedłonie
jakjakieścennenaczynieispojrzałjejwoczy,ciemne
oczyukrytejwniejkobiety.
Niepowiempowtórzyłjeślinicsięniezmieni
międzynami.Nic.Dlategotujesteśmy.Byś
tozrozumiała.
MiesiącpóźniejPolskazakwitłanachwilętysiącem
kwiatów.Diabełniebyłztegozadowolony,alezarazem