Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwprzeciwieństwiedomłodszej,ledwodwumiesięcznejKaroliny,
najwyraźniejmocnoodczułastratęukochanegoojca.
„Niewrzeszcz,niewrzeszcz,bojegojużniemainigdyniebędzie!
Niewstaniezgrobu,nieożyje,zostawiłnaswkompletnymubóstwie,
bezjednegozłamanegotalaraibezjakiegokolwieksensu!Poprostu
wziąłiumarł!–myślałazgoryczą,tulącdosiebiezapłakaną
dziewczynkę.–Twójtatulekwystawiłnas,wszystkietrzy,dowiatru.
Niewiem,zacobędziemyterazżyć;bojedyne,comizostało
wspadkuponim,totegłupiekolorowekwiatynalichejgrządceobok
chlewika…Zawszegodokwiatówciągnęło.Lepiejbyzrobił,gdyby
zamiastnichuprawiałmarchewkę,kapustęalbokartofle,przynajmniej
byłobyterazcodogębywłożyć,albogdybyzakopałtamjakieś
pieniądzenaczarnągodzinę”.
–Iterazwłaśnieprzyszłananasczarnagodzina!–Antonia
bezwiedniepowiedziałatonagłosicórkaotworzyłaoczy.
–Mamulkomoja!–wyszeptała.–Chcędotatusia…
–Pójdziemydoniegojutro,Joasiu,zarazzrana,ześwieżymi
kwiatami–resztkąsiłzdobyłasięnaanielskąwręczcierpliwość.
–Samadlaniegonazrywaszkwiateczkówwogródku…Aleterazśpij,
boranobędzieszmiałapodkrążoneoczyiusmarkanynos.Atatonie
lubiłwidziećcięzapłakaną,pamiętasz?No,już,Joanko,cichutko,twój
płaczsłychaćwcałejPorembie…Śpijjuż,śpij,bojeszczemizbudzisz
Karolinkę…