Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jużdobrze,skarbie,nicciniegrozi.Jesteśbezpieczna
powtarzałam,gładzącpoplecach.
Czułam,jakjejmałeciałodrżywmoichobjęciach,isercemisię
krajało.Nimjednakzdążyłampowiedziećcoświęcej,dziewczynka
zostaławyrwanazmoichramionprzezdrobnąkobietę,któraszlochała
iobsypywałagłówkędzieckaczułymipocałunkami.Mężczyzna
przyciągnąłdoswegobokujeobie.
Summer,takbardzosięmartwiłam.DziękiBogu,żeniccinie
jest.Kobietapróbowałasięuspokoić.
Panibiedronkamiuciekłaichciałamzłapać,alemisięnie
udałotłumaczyłapłaczliwiemała.
Mężczyznapocałowałmałąwczubekgłowyipogładził
populchnympoliczku.
Zajączku,prosiłemcię,żebyśgrzecznienamnieczekała.Bardzo
sięociebiemartwiłem.Mogłastaćcisiękrzywda.Nigdywięcejmnie
takniestrasz,dobrze,smyku?
Czułamsięjakintruz,przysłuchującsięichrozmowie,alezdrugiej
stronychciałamimteżnawtykać,abynastępnymrazemlepiej
pilnowalicórki.Alekiedyzebrałamsięnaodwagę,doznałamszoku.
Wpatrywałasięwemnieparaintensywnieniebieskichoczu,które
doskonalezapamiętałam.Szatyn,zdelikatnymifalamiukładającymi
sięnaturalnienaczubkugłowy,wyglądałnarówniezaskoczonego,
coja.Przezchwilęspoglądaliśmynasiebiebezsłowa,wreszcie
toonjakopierwszysięotrząsnąłiwroztargnieniupotarłzarośnięty
kilkudniowymzarostempodbródek,jakbyzastanawiającsięnadtym,
copowiedzieć.Jegoustaniespodziewanierozciągnęłysięwuśmiechu.
Nimjednakwydobyłsięznichjakiśdźwięk,stojącaobokniego
kobietaprzejęłapałeczkę.Podałamudziewczynkę,asamazamknęła
mniewniedźwiedzimuścisku,czymkompletniemniezaskoczyła.
Takbardzocidziękujęzauratowaniemojejcórki.Nieznam