Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sendrugi
Byłanoc,wszystkospowijałaciemność.Prowadziłauto.
Wokółpanowałakompletnacisza,apozablaskiem
rzucanymprzezlampysamochodowenigdzieniesposób
byłodostrzecchoćbyodrobinyświatła.
Wzasięgureflektorówukazałasięopustoszaładroga.
Wpobliżuniebyłożywejduszy.Każdyzbudynków,które
migałymuzaszybą,zdawałsięporzuconywżadnym
znichniedostrzegłpalącychsięświatełaniśladów
ludzkiejobecności.Wewszystkichdrzwiachopuszczono
roletyantywłamaniowe.Wniektórychmiejscachokna
byłypozabijanedwiemaskrzyżowanymideskami.
Niemijałygorównieżżadnepojazdy.Gdzieniegdzie
widaćbyłozaparkowanenapoboczuautaprzypominające
porzuconekupyzłomu.Wkilkumiejscach,pomiędzy
przypiętymidolatarniulicznychroweramiisamochodami
bezwłaścicieli,zauważyłprzewróconemotocykle.
Wciążjechałprzedsiebie,kiedynaglezdałsobie
sprawę,żecałyczaskrążypotejsamejokolicy.Gdy
docierałdozakrętu,ruszałwprawo,poczymdalejsunął
zupełnieopustoszałądrogą,żebyprzynajbliższejmożliwej
okazjiponownieskręcićwtymsamymkierunku.Ani
naskrzyżowaniach,aninażadnejzulicniebyło
sygnalizacjiświetlnej.Choćnie:kiedyprzyjrzałsię
dokładniej,dostrzegłświatła,jednakżadneznichnie
działały.
Dlategoteżgdyzauważał,żezbliżasiędokolejnej
ulicy,skręcałwprawo.Niemiałpojęcia,ilerazy
przejechałprzeztosamomiejsce,alezjakiegośpowodu
czuł,żenakażdymrogumusikierowaćsięwprawo.
Krążył,któryśjużrazzkoleiprzejeżdżającsamą
uliczką,ponowniedotarłdoskrzyżowania.Również
itymrazemmiałzamiarudaćsięwprawo.Wcisnął