Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przyznaliśmysięprzedsobądonaszychuczućwdniu,wktórym
droczyłamsięznimojegoulubionyfotel.
–Dlaczegozawszesiadaszwnajbrzydszymfotelu,jakitumamy?
Usiadłprostoizmarszczyłbrwi,jakbypoczułsięlekkourażony
moimpytaniem.Przejechałdłońmipopodłokietnikach,głaszcząc
wysłużonymateriał.
–Najbrzydszym?Ubóstwiamtenfotel.
–Ubóstwiasz?Nieprzesadzaszztymdramatyzmem?
–Nieee…czujęsięwnimjakktośważny.Jakbymmógł…samnie
wiem…prowadzićtalk-showalborządzićkrajem.Wysunąłdoprzodu
podbródekiprzezchwilęrobiłgłupiąminę,jakbychciałwyglądać
groźnie,zanimobojewybuchnęliśmyśmiechem.
–Oookeej…przepraszam–powiedziałam.–Widzę,żejesteś
znimmocnouczuciowozwiązany.
Odchyliłsiędotyłuispojrzałmiprostowoczy.Niespuszczając
wzroku,powiedział:
–Pozatymtodoskonałemiejscedoobserwowanialudzi.
Wstałamizaczęłamsprzątaćzestolika.Zarazmiałudzielać
korkówkolejnemuuczniowi,ajamusiałamwracaćdopracy.
–Sar…chwila…słyszałaś,copowiedziałem?–zapytał.
–Hmm…tak…doskonałemiejscedoobserwowanialudzi
–odparłam.Teżtakuważałam.Obserwowanieludzibyłojedną
zmoichulubionychrozrywek.Wielemożnasięwtensposóbonich
dowiedzieć.
Roześmiałsięipotrząsnąłgłową.
–Okej,wyraziłemsięnieprecyzyjnie–powiedział.–Do
obserwowaniajednejosoby.
–Jednejosoby–powtórzyłam.
Otworzyłszerzejoczyizacisnąłusta,powstrzymującuśmiech.
Chwilętrwało,zanimpołapałamsię,żemówiomnie.Wciągu
sekundywkawiarnizrobiłosięgorąco.Zobaczyłamwjegooczach
coś,czegonigdywcześniejniewidziałam–niepewność.Byłpoważny,
możenawettrochęzdenerwowany.
–Proszęcię,powiedzcoś.Cokolwiek.Zakończmojecierpienia.
Roześmiałamsię.Wszystkieteuczucia,któredotejpory
uważałamzaplatoniczne,nabrałyzupełnieinnegowydźwięku.
Podobałmisię.Naprawdęmisiępodobał.Możliwe,żezobaczył
towszystkowmoichoczach,ponieważwyraźniesięrozluźnił.
–Serio?–zapytał.
–Serio–odpowiedziałam.