Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Najpierwzajrzałamdoszafywprzedpokoju.
NawieszakachwisiałyskórzanakurtkaLucasa,
puchowaparka,kilkakurtekprzeciwdeszczowych
zlogoBulldogsównaklatcepiersiowejiplecach
isłowemTRENERnaramieniu.Nagwoździkupowiesił
dodatkowąparękluczy.Wtejszafietrzymałteż
kolekcjęadidasów,którezacząłzbierać,kiedyledwie
przekroczyłdwudziestkę.Byłotochybajedynemiejsce
wcałymmieszkaniu,wktórymutrzymywałporządek.
Nadwóchdrucianychpółkachstarannieułożyłokoło
dziesięciuparbutówwświetnymstanie.Aleswoje
najcenniejsze„adiki”trzymałwpudełkunanajwyższej
półce.Jaskrawo-czerwoneLeBronsy.Kupił
jezaabsurdalnąsumęodpodejrzanegotypa,który
podobnoupolowałjewinternecie,kiedyjeszcze
mieszkaliśmywChicago.
–Nawetniezamierzaszichprzymierzyć?–spytałam,
kiedywracaliśmytaksówkądodomu.
–Chybażartujesz!Oneniesądonoszenia!–Otworzył
pudełko,któretrzymałkurczowowrękach,ispojrzał
nalandrynkowo-czerwonehigh-topy,jakbytobyła
lampaprzeciwdepresyjna.
Zdjęłampudełkozpółki.Byłopuste.Co?!Czyżby
jednakjewłożyłnaswojąwielkąucieczkę?
Wróciłamdosalonu,otworzyłamjednozpudełek
popizzyizobaczyłamkilkaniedojedzonychbrzeżków
pokrytychpleśniąleżącychnapapierzewoskowanym,
któryzaczynałsiępodtapiać.Wrogupokojustałokilka
akwareliMimi.Główniezachodzącesłońce,nury
najeziorzeikwiaty,wszystkotonatanimpłótnie.
WyobraziłamsobieminęLucasa,którąrobiłzakażdym