Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zabawnąwersjępanoramyTorontoinabrzeża.Wszystko
byłoniecozniekształconeszoppracztrzymałzaciśniętą
wpazurachmalutkąwersjęCNTower.Ostatnimiczasy
Torontostałosięmodneiwszędziedałosiędostrzec
dumę,jakąmiastotchnęłoztegopowodu:napisy
nakoszulkach,plakatach,anawetnamojejtorbie,
naktórejwidniałplanLittleItaly,znazwamiulic
tworzącymisiećprzecznicialej.
Noniewiemmruknęłam.Wyglądajakośtak…
sztampowo?
Touché
!rozległsięzanaszymiplecamiczyjśgłęboki
głos.
Gdyodwróciłamsiępowoli,zobaczyłamchłopaka
wmoimwieku,ubranegowluźny,niebieski,bawełniany
kombinezon,zpapierowątorbąwręku.Byłwyjątkowo
wysoki,adziękitemu,żetrzymałsięniezwykleprosto,
wyprężonyniczymstruna,wydawałsięjeszczewyższy.
Czarnewłosysięgałymuniecoponiżejuszu,anosmiał
ciutzadługi,aledziwniemutopasowało.
TojestwłaśnienaszMichałAniołwyjaśniłLuis.
Nieznajomymiałkanciastąszczękęiwystającekości
policzkowe.Byłnaprawdęimponującejposturyibyło
gotak…dużo,żeniewiedziałam,nacopatrzećnajpierw,
chociażmusiałamprzyznać,żewszystkowyglądało
naprawdęmiledlaoka.
WaszsztampowyMichałAniołpoprawiłmnieautor
dzieła.
Spuściłamwzrok.Byłzbytładny,bypatrzećwprost
naniego.Zauważyłam,żemanasobiebeżowetrapery
zjaskraworóżowymisznurówkami.
ZwyklejednakludziemówiąmiWill.Wyciągnął
domniedłoń.WillBaxter.
Wpatrywałamsięprzezchwilęwjegodużąrękę,
apotemspojrzałammuwoczy.Byłyciemnejak
atrament.