Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nie,nicpodobnego–odparłamłodadama,
obrzucającgospojrzeniem,którezmroziłogodogłębi.
–Awięcgdzieżona,dopioruna,jest?–mruknąłTom
iodszedłmocnourażony.
Szybkitupotzajegoplecamisprawił,żeodwróciłsię
wsamąporę,byujrzećdziewuszkęopromiennejtwarzy,
biegnącąpodługimperoniezminą,jakbyjej
tosprawiałoprzyjemność.Uśmiechnęłasięipomachała
mutorbą,aonzatrzymałsięipoczekałnanią,mówiąc
dosiebiewmyśli:„Hejże!Ciekawe,czytoPolly?”.
Jejbłękitneoczyspoglądałynańnapółnieśmiało,
napółwesoło,gdypodeszładoniegozwyciągniętąręką
iodezwałasiępytającymtonem:
–Tom,nieprawdaż?
–Tak.Skądwiedziałaś?–Tombyłtakzdumiony,
żeścierpiałnawetuściskjejdłoni,wogóleonimnie
myśląc.
–Ach,Fanpowiedziałami,żemaszkręconewłosy
izabawnynos,istalepogwizdujesz,imaszszarączapkę
naciągniętąnaoczy;nowięcpoznałamcięodrazu.
Pollyskinęłamugłowąwsposóbnajbardziejprzyjazny
zmożliwych,grzeczniepowstrzymującsięodnazywania
włosów„rudymi”,nosa„perkatym”,aczapki„starą”,
choćwszystkieteokreśleniaFannystaranniewpoiłajej
wpamięć.
–Gdzietwojebagaże?–zapytałTom,przypomniawszy
sobieoswymobowiązku,gdypróbowałamuwręczyć
torbę,którejniemiałochotynieść.
–Ojciecpowiedziałmi,żebymnanienieczekała,póki
niezłapiędorożki,więcdałamkwitbagażowemu,aoto
ionzmoimkufrem.