Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdybymbyłaprezydentem,wprowadziłabymprawo,
którekazałobywszystkimchłopcomtrzymaćbuzie
nakłódkę,pókiniedorosną,botonajbardziejirytujące
kreaturynacałymświeciestwierdziłaFanny,widząc
zoknaprzygarbionąsylwetkębratawlokącegosięulicą.
Mogłabyjednakzmienićzdanie,gdybyposzłazanim,
bogdytylkoskręciłzaróg,zmieniłsięwoczach:przestał
gwizdać,wyciągnąłręcezkieszeni,zapiąłmarynarkę,
naciągnąłmocniejczapkęipomaszerowałdalejszybkim
kro​kiem.
Kiedydotarłnastację,zdyszanyjakkońwyścigowy
iczerwonyjakburakodwiatruibiegu,pociągwłaśnie
wjeż​dżałnape​ron.
„Przypuśćmy,żebędziemiałanagłowiekokitetam
różnetakie,jakwszystkieinnedziewuchy,tonibyjak
mamrozpoznać?AleżmnieFanurządziła,każąc
mitusamemuprzychodzić!”,myślałTom,obserwując
tłumsunącypoperonieiczującsięraczejonieśmielony
szeregiemmijanychmłodychdam.Ponieważjaknarazie
żadnaznichniesprawiaławrażenia,żekogośszukalub
nakogośczeka,niezagadywałich,tylkoprzyglądałsię
każdejkolejnejgrupcezminąmęczennika.„Toona”,
powiedziałwkońcudosiebie,ujrzawszynaglestojącą
zesplecionymidłońmipannęwprzepysznymstroju
imaleńkimkapelusikunaczubkubardzowysokoupiętej
„koła-fiury”[2](jaksamwymawiałtosłowo).„Chyba
muszęsiędoniejodezwać,więcdodzieła!”Inieco
podenerwowanykoniecznościąwykonaniategozadania
począłsięprzybliżaćdopanienkiwyglądającej,jakby
wichuraporwałajejodzienienastrzępytakłopotały
wkołoniejróżnorakieszarfy,riuszki,falbanki,pióraijej
wła​sneloki.
Żetakpowiem,jeślipozwolisz...czymożenazywasz
sięPollyMilton?spytałpotulnieTom,zatrzymującsię
przedpo​wie​wa​jącąozdo​baminie​zna​jomą.