Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZ​DZIAŁI
POLLYPRZY​BYWA
Czasiśćnasta​cję,Tom.
Notochodź.
Och,jasięniewybieram;jestzamokro.Jeśliwyjdę
wtakidzień,rozfryzująmisięcałkiemwłosy,ajachcę
ład​niewy​glą​dać,kiedyPollyprzy​je​dzie.
Chybasięniespodziewasz,żesamprzyprowadzę
dodomuobcądziew​czynę?
Tomsprawiałwrażenietakzaniepokojonego,jakbyjego
siostrazaproponowałamueskortowanie
nie​cy​wi​li​zo​wa​nejAbo​ry​genki.
Oczywiście,żetak.Tonależydociebieigdybyśnie
byłta​kimgbu​rem,spra​wi​łobyciprzy​jem​ność.
Ba,wedługmnietozłośliwośćztwojejstrony.
Przypuszczałem,żebędęmusiałpójść,alemówiłaś,
żeitysięwybierzesz.Chciałabyśjeszcze,żebym
zawracałsobiegłowętwoimiprzyjaciółkami!
Nie​do​cze​ka​nie!
Ipodniósłsięzkanapyzminąwyrażającąoczywiste
oburzenie,czegodoniosłyefektcokolwiekpsuła
zmierz​wionafry​zuraiogól​nienie​dbaływy​gląd.
Ależniebądźtakizły;kiedyPollywyjedzie,poproszę
mamcię,żebypozwoliłacizaprosićdonastego
okropnegoNedaMillera,któregotaklubiszpowiedziała
Fanny,ma​jącna​dzieję,żeuła​go​dzijegoura​żoneuczu​cia.
Jakdługoonamaunasbyć?spytałTom,który
właśniepróbowałdoprowadzićdoporządkufryzuręistrój,
otrzą​sa​jącsięwdośćprzy​pad​kowyspo​sób.
Możemiesiącczydwa.Jesttakamiła;będę
tutrzy​mać,pókibę​dziejejtospra​wiałoprzy​jem​ność.