Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bałsięszturmu,zdrady,przenikającychpodobno
dywersantów.
Nocą,pogodziniepolicyjnejsłychaćbyłostrzały.Kto?
Dokogo?Słusznieczyprzezpomyłkę?Niewiadomo.
CzasemtylkonanabrzeżnejaleinadDniepremporanek
prześlizgiwałsiępoleżącymnaziemimartwym
człowieku.Rozrzucone,sztywneramiona.Oszronione
włosy.„Dlaczegoja?”
***
–
Słyszysz?
–Aha.Coto?
–Syreny.Alarmprzeciwlotniczy.Wasibombardują.
–Niepowinieneśzejśćdopiwnicy?
Piwnicepotworne.Klaustrofobiczne.Wszyscysięichbali.
W„mojej”klatceniktjużniemieszkał.Ludzienielubilitej
okolicy.KwartałsąsiadowałzsiedzibągłównąSłużby
BezpieczeństwaUkrainy,którastanowiłapotencjalnycel.
Sąsiadzkamienicyznaprzeciwkamiałdobombardowań
podejściefilozoficzne.
–Jeślibombaspadnienadom,towszystkiedziesięć
pięterzwalisiępanunagłowę.Ktośbędziepanaszukał?
Wątpię.Znajdzie?Niesądzę.Ot,udusisiępan.Umrze
zgłodu.Więcchybalepiejjużtak.Napowierzchni–
mówiłidodawałzawszenapożegnanie:–Zresztąitak
wszystkochuj!
Mieszczuchifatalista.Jegoskłonnośćdoponuractwa
dobrzewpisywałasięwnastrójmiasta.Alemiałrację.
Naprawdę„lepiejjużtak”niżwpiwnicycuchnącej
pleśnią.