Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
trzydzieści.
Wziąłemtorbęzkilkomanajprzydatniejszymirzeczami
iskierowałemsiędodrzwi.Przekręciłemkluczwzamkuiruszyłem
dosamochodu,którystałnapodjeździe.Kątemokazauważyłem,
żesąsiadkawydobywajakiśkartonzfurgonetki.Niepodszedłem
doniej,tylkokrzyknąłem:
–Dzieńdobry.Nowawokolicy?
–Nowa,nowa–odpowiedziała.
Jejgłosbyłbardzomelodyjnyikojący,spodobałmisiębardziej
niżsięspodziewałem.Idealniepasowałdotejprześlicznejdziewczyny.
Imbliżejniejpodchodziłem,tymwięcejdostrzegałemszczegółów
–naprzykładczerwonąszminkę,piękneustaiokulary,które
zakrywałypołowęjejtwarzy,conaswójsposóbtakżebyłourocze.
–Możecipomóc?–zapytałemwbrewsobie,boniepotrafiłem
spokojniepatrzeć,jaktadrobnakobietkasiłujesięzjakimśpudełkiem.
Nibyniemiałemczasu,aletobyłosilniejszeodemnie.Cośwrodzaju
instynktuniepozwoliłomijejzostawićwpotrzebie.
–Podaszmitenkarton?Utknąłwtakimmiejscu…Jestem
zaniska,tozawszebyłamojazmora–odparła.
Przeszedłemprzezulicę,poczymbeztrudusięgnąłempopudło,
którewskazałaswojąwypielęgnowanądłonią.
–Kingajestem–powiedziała,promienniesięuśmiechając.
Przysunąłempudłotak,abybeztrudumogłaponiesięgnąć.
–Krystian–rzuciłem.–Niestetyniemogęciterazpomóc,spieszę
siędopracy,alejakbyśkiedyśczegośpotrzebowała,towieszjuż,
gdziemieszkam.
–Jesteśmożehydraulikiem?Ztego,cozdążyłamzauważyć,kran
przecieka.StarapaniDąbrowskajakośwcześniejotymnie
wspomniała,ajanieznamżadnegodobregofachowcawokolicy,
bodopierosiętusprowadziłam.