Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Wpadłaśmuwoko.Nieodrywaodciebiewzroku-piszczała,nie-
malskaczączradości.
-Przestań,niegadajgłupot.Pewnieszukałtowarzystwa-odpar-
łam,chcącniecoostudzićjejentuzjazm.
-Tak,tak,zpewnością-westchnęłazirytowana.Widziałam,jak
wywracaoczami.-Przejrzyjnaoczy,toszansadlaciebie.
-Szansanaco?-powiedziałamspokojnie,mimożewśrodkuogar-
niałamniecorazwiększairytacja.
-Nanowąmiłość,dziewczyno!-emocjonowałasię.-Najwyższy
czaszapomniećoFilipie.
-Łatwocipowiedzieć-prychnęłam.-Proszę,odpuść,bopójdędo
domu-dodałam,grożącjejpalcem.
-Japierdolę,Angela!Najlepiejwskoczwhabitiidźdozakonu!-
krzyknęłarozjuszona.-Chceszzmarnowaćsobieżycieprzezkogoś
takiego?
Zmierzyłamwściekłymspojrzeniem,aleniezdążyłamnicodpo-
wiedzieć,bodokładniewtymsamymmomenciewróciłpanprzystoj-
niak.
-Jużjestem-oznajmiłzuśmiechem.-Przepraszam,żewaszosta-
wiłem.Musiałemzadzwonić.
-Nicsięniestało-wtrąciłaWeronika.-Jaidęnaparkiet.
Obróciłasięnapięcie,minęłaPatrykaijużpochwilizniknęławtłu-
mieosóbszalejącychwrytmmuzyki.
-Możepójdziemyzajejprzykładem?-zaproponował.
-Dobrze,chodźmy.
Wstałam,ujmującjegodłoń,któraokazałasięmoimratunkiem,gdy
lekkosięzachwiałam.Przezwypityalkoholszumiałomiwgłowie,apro-
centysprawiły,żezaczęłamsięniekontrolowanieśmiać,nawetsama
niewiemzczego.Patryknieskomentowałmojegoabsurdalnegozacho-
wania.Kącikijegoustuniosłysięwdelikatnymuśmiechu.Widaćbyło,
żebawigomojezachowaniewywołanestanemupojeniaalkoholowego.
Nicniemówiąc,chwyciłmniemocniejwtaliiiposzliśmytańczyć.
22