Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mogłam,alejużjestem.
Notakprzyznałlekkozmieszanyinachyliłsię,chcąc
jakzawszepocałowaćnapowitanie.
Cosięwłaściwiestało?zapytałarzeczowoijednocześnie,niby
niezamierzenie,uniknęłazręczniepocałunku.
Ach,głupiwypadek,alejużwszystkowporządku.Dostaniemy
odszkodowanienapokryciekosztównaprawy,więcniemaczymsię
przejmować.
Zdawałojejsię,żewcześniejpoirytowanyLeszekterazstarasię
robićwrażeniebardzospokojnego,jakbywręczchciałzbagatelizować
sprawęuszkodzeniasamochodu,którybyłdlaniegojaknajcenniejsza
zabawka.
Podeszlidopolicjanta,zktórymprzedchwiląrozmawiał.
Dzieńdobrypaniprzywitałsięmężczyzna,przyglądającsięjej
zlekkimzdziwieniem.
Zauważyłajegopytające,krótkiespojrzenie,rzuconewkierunku
Leszka.
TomojażonapośpieszyłzwyjaśnieniemLeszek.
Zdezorientowanymundurowyzerknąłwkierunkudomu,gdzie
przedchwiląznikłatajemniczablondynka.Jednakuznał,żenietakie
rzeczywżyciujużwidział,apozatymtoniejegosprawa,
więczachowującdyskrecję,grzeczniezwróciłsiędoJagody:
Wyglądanato,żewszystkojużzałatwione,mogąpaństwojechać
dodomuuśmiechałsiędoniejzewspółczuciem.Jagoda
niewiedziała,czyuśmiechałsiętakzpowoduuszkodzonegoauta,
czyteżtamtejkobiety.Wrazieczegoskontaktujemysięzpanem
dodał,zwracającsiętymrazemdoLeszka.
Rozumiem,alepoczekamyjeszczenaprzedstawicielafirmy
ubezpieczeniowej,któryzrobizdjęciaioceniszkodyodparłLeszek.
Dzwoniłemjużdonichipowiedzieli,żektośpodjedziezapół
godziny,więcpowinientubyćzachwilędokończył,jednocześnie
zerkającnazegarek.
Todobrze,alemyniemamytujużnicwięcejdoroboty.Wrazie
czegowiepan,gdziemnieszukać.Dowidzeniaodparłpolicjant
izasalutowałniedbale.