Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rodzinabędziezbytpotężna.
–Niezostałamzaatakowana–zapewniłamich.
–Widziałamsmokaionmnieuratował.
Andahaipoczerwieniałzirytacji.
–Dosyćkłamstw,Shiori.PrzezciebieLordBushian
ijegosynopuściliGindaręcałkowiciezhańbieni.
Tenjedenrazniekłamałam.
–Toprawda–przysięgłam.–Widziałamsmoka.
–Itopowieszojcu?
–Copowieszojcu?–zagrzmiałgłos,któryponiósłsię
echempocałympokoju.
Niesłyszałam,jakdrzwisięotwierają,aleteraz
skrzypnęły,gdyojciecimacochaweszlidomojej
komnaty.Braciapokłonilisięnisko,ajaopuściłamgłowę
tak,żeprawiedotknęłamkolan.
Andahaipodniósłsięjakopierwszy.
–Ojcze,Shiorijest…
Ojciecuciszyłgogestem.Nigdyniewidziałamgotak
wściekłego.Zazwyczajmójuśmiechwystarczył,bystopić
lódwjegooczach,aleniedziś.
–Twojapielęgniarkapoinformowałanas,żeniccinie
jest–rzekł.–Toprzyjmujęzulgą.Natomiasttwoje
dzisiejszezachowaniejestcałkowicieniewybaczalne.
Jegogłos,takniski,żedrewnianaramałóżkaażsię
zatrzęsła,drżałzwściekłościirozczarowania.Nadal
pochylałamgłowę.
–Przepraszam.Niechciałam…
–PrzeprosiszLordaBushianaijegosyna–przerwałmi.
–Twojamacochazaproponowała,żebyśwyhaftowała
gobelin,byzadośćuczynićzahańbę,jakąprzyniosłaśjego
rodzinie.
Podniosłamwzrok.
–Aleojcze!Tozajmiewieletygodni!