Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
Nienawidziłamszycia.Nienawidziłammonotonii,igieł,
nici,szwów,wszystkiego.Niewspominającotym,
żeprzezliczneukłuciapokojówkimusiałybandażować
mipalce,wkońcuwyglądałyjakpierożki.Prawie
tęskniłamzalekcjami.Prawie.
Dniwlekłysięwolniejniżślimakizgromadzone
zapapierowymiekranami.Haftowałamżurawia
zażurawiem.Poświęcałamnatotyleczasu,żeżurawie
zaczęłynawiedzaćmniewsnach.Dziobałymniewpalce,
ichczarnejakwęgleoczylśniły,nagleptakizmieniały
sięwsmokizostrymizębamiizłośliwymiuśmiechami.
Niemogłamprzestaćmyślećosmokuiowyrazie
twarzyRaikamy,kiedyAndahaigowspomniał.Jakby
żałowała,żenieutopiłamgowjeziorze.
Ktowie,codziałosięwgłowiemojejmacochy?
Podobniejakjaniemiałazbytniegotalentu
dohaftowania,alewprzeciwieństwiedomniepotrafiła
godzinamisiedziećiszyć.Czasamiłapałamnatym,