Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naMorenieoszóstej.
–Nojakcitamjest?–zapytała,nimzdążyłemzdjąćbuty.–Warto
byłotakzmieniaćswojeżycie?
–Warto,warto–zapewniłem.–Wszystkojestwporządku.Fajni
ludzie,miłaatmosfera.Tamnaprawdęmożnaodetchnąć.
–Noniewiem...wyjeżdżając,odciąłeśsięodwielumożliwości.
–Słyszałemtoporazsetnyizakażdymrazemkrewwemniewrzała.
Pohamowałemsięjednakinieskomentowałem.Skoromiałemwpadać
domatkisporadycznie,postanowiłem,iżbędątowizytypozbawione
konfliktów.
–Dlaczegotylkotymaszcierpieć?–mamakontynuowałaswoją
tyradę,wielokrotniepewnieprzemyślanąpodczassamotniespędzanych
wieczorów.–Onarobikarieręwtychbankach,atysięcofasz.Nie
rozumiemtego.Coztwoimawansem?Chceszcałkowicieosiąść
nalaurach?Sąprzecieżinnedziewczyny.Proszęcię,zróbcośzesobą.
–Dobrze,mamo.Wszystkobędziewporządku.Dajmitylko
trochęczasu.Poukładamto,zobaczysz.
–Oby,oby.
Imdłużejzniąrozmawiałem,tymbardziejutwierdzałemsię
wprzekonaniuotrafnościdecyzjizwiązanejzwyjazdem.Nasilenia
takichtyradpoprostubymniewytrzymał.Mogłobydojść
donieprzyjemnychspięć,cododatkowopopsułobyrodzinnąatmosferę.
Chciaładobrze,martwiłasię,alemusiaławkońcuprzyjąć
dowiadomości,żepotrafiępodejmowaćracjonalnedecyzje.
Zjadłemkilkaobowiązkowychdań,pogadałemzmamą
dodziewiątejiwymawiającsięzmęczeniem,położyłemsięspać.
MieszkanienaMorenietotypoweM4wblokuzwielkiejpłyty.
Trzyniewielkiepokoje,kuchniaiłazienka.Dwanajmniejsze
pomieszczeniazajmowaliśmyniegdyśzAnią,wdużympokoju
mieszkałamamaztatą,apóźniejsamamama.Minęłoosiemlat,odkąd
sięstamtądwyprowadziłem,ajednakmójpokójnadaltrwał
wnienaruszonymstanieiczekałnalokatora.Oficjalniebyłtopokój
gościnny.CzasemnanoczostawałaAniazdzieciakami.Przyjemnie