Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
anglistkaodgarnęłazalotnieopadającąnaoczygrzywkę,poczym
wyciągnęłarękęnapowitanie.
–AndżelikaJuraszek–powiedziałacienkim,niecopiskliwym
głosem.
–SylwesterCichy–przedstawiłemsię,ściskającjejdłoń.
Byłaodważna,taksięubierając.Dżinsyibluzkazdekoltem
toraczejswobodnystrójjaknawizytęuprzyszłegopracodawcy.Sam
wbiłemsięwswójnajlepszygarnitur.Osobaprzyglądającasięcałej
sytuacjizzewnątrzzapewnewzięłabynaszaistotyztotalnieróżnych
planet.
–Trochęmniepandyrektoruspokoił–rozpoczęła,bezwahania
zajmującmiejsceobokmnie.–Jużmyślałam,żebędętujedynym
nowymnauczycielem.
–Towyjątkowyrok.–Mechpowoliwypowiadałsłowa,jakby
każdeniosłowiekopomnąprawdę.–Zwyklestanowimyzwarty
izgranyzespółpedagogiczny,aleostatniotrapiąszkołępewnekłopoty.
Dwojenauczycielizewzględówzdrowotnychniemogłokontynuować
pracy,stądbardzoszybkadecyzjaozatrudnieniupaństwa.Pan
SylwesterobejmieklasynaszejpolonistkiWioletyWarmińskiej,która
przeszłanawcześniejsząemeryturę.Paninatomiastzajmiemiejsce
MarianaZacharskiego,któregopowypadkusamochodowymczeka
długarekonwalescencja.
Andżelikasyknęłaipokiwałazzatroskaniemgłową,
conatychmiastpodchwyciłMech.
–Tonaszczęścietylkonoga–tłumaczył.–Wypadekwyglądał
naprawdęgroźnie.GdybynierefleksMariana,mogłobydojść
doprawdziwejtragedii.Daciewiarę?Pijanytraktorzysta,który
zajechałmudrogę,nawetsięniezatrzymał,amusiałwidzieć
staczającesięzezboczaauto.Dopierokilkagodzinpóźniejdopadła
gopolicja.Cosięnatychdrogachdzieje,todoprawdytrudnopojąć.
Człowiekprzeszedłdwieoperacje,aitakmożezostaćinwalidą.
–Takjestwszędzie,paniedyrektorze–skomentowaładziewczyna.
–Tonienarkotykiczypapierosy,leczalkoholjestwnaszym
społeczeństwienajwiększymzłem.Jeśliniewbijemytegomłodym