Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Paulauśmiechnęłasię,odsłaniającrządbiałych
irównychzębów.Kiedyjednakzobaczyłanapięcie
natwarzyprzyjaciółki,szybkospoważniała.–Cośsię
stało?
Zuzannasięzawahała.Byłagotowazrezygnować
zeswojegoplanu,ajednakjakaśniewidzialnasiłapchnęła
jąnaprzód.
–Musimypogadać,Paula.
–Nojasne,wchodź.–Kobietawciągnęłajądośrodka
iwyściskała.Tutakżewyczułasztywnośćizaniepokoiła
sięnadobre.
Zuziazdjęłapłaszcziodwiesiłago.Kiedysię
odwróciła,zobaczyła,żeprzyjaciółkataksujejąuważnym
iniecozmartwionymspojrzeniem.Westchnęła.Paula
nawetwszarychleginsach,wyciągniętympodkoszulku
iturbaniezręcznikanagłowiewyglądałalepiej,niż
Zuzannakiedykolwieksięczuła.Gospodynimogłasię
pochwalićefektownąurodą,którąlubiłapodkreślać,
czegoZuzianigdyniemiałajejzazłe.Poprostuniektóre
kobietyrodziłysięztymczymś,ainnenie.
–Chceszkawy?–spytałaPaula,prowadząc
jądokuchnipołączonejzjadalnią.
OknapomieszczeniawychodziłynaulicęLegionów
ikiedyZuziatubywała,niemogłaoderwaćwzroku
odciągłegoruchu.Wprawdzieterazremontowanolinię
tramwajowąiniebyłosłychaćcharakterystycznego
dźwiękuwagonów,aleitakwędrującywtęiwewtę
ludzieorazsunącesamochodywydawałysięjej
fascynujące.