Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ostarejszafiezksiążkamiijejlokatorce
Ależmiałamsenpowiedziaładosiebieisiadłanaśrod-
kułóżka.Jednakcośuwierało.Przezmomentpoczułasięjak
księżniczkanaziarnkugrochuizuśmiechemszukałaprzyczyny
gniecenia.Jużpochwilijeznalazła.Nabiałymprześcieradle,jak
wyrwanyniebustrzępek,mieniłosiębłękitneszkiełko.Tomi
sięnieśniło.
KiedyMartaprzydługimstolejadłazwujkiemJurkiemśnia-
danie,miałabardzotajemnicząminę.Nieodzywałasię,tylkowol-
nogryzładużąbułkę.Wzdychałaprzytymciężko,bonależałado
tychniejadków,którezwyklezapominająojedzeniu,atu,oprócz
bułki,miaładozmęczeniamiseczkęzprzygotowanymidlaniej
warzywami.Małą,bomałą...alejednak.O,gdybytakdostała
słodkądrożdżówkę...albopączka,zjadłabychętniej.Wiedziała,
żetoniezdrowezaczynaćdzieńodłakoci,alejakiesłodkie!Dziś
jednakniemarudziła,tylkopochłoniętawłasnymimyślami,jadła
zdroweśniadaniezgórąplasterkówogórkaipomidora.
Dobrzespałaś,waćpanno?wujekuśmiechnąłsiędoniej.
Zastanawiałsię,oczymmyśliiczyabycośjejnietrapiło.
Tak,dziękujęprzebudziłasięzzamyślenia,alenieza-
uważyłanowegozwrotu.Niezamierzałateżzdradzić,cozaszło
wnocy,bosamajeszczeniebyłapewna,cotowłaściwiebyło.
Sprawdziłazewnętrznąkieszeń,trochępowyżejkolana,botylko
tazapinałasięnazamek.Wyczułazawiniątkoiuspokoiłasię.
29