Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
środkiostrożności.
Nieatakujmnie.Chcęcitylkopomóc.
Sądzisz,żerobiącminaprzekóriwyrzucającmojewiadomości
doLiv,pomagaszmi?
Nagledotarłodomnie,żebyćmożeuczepiłemsiętychliścików,
botraktowałemjejakswoistąterapięnaswójbólinarastające
poczuciewiny.Tak,obwiniałemsięzaodejścieLiv,boobiecałembyć
jejpodporąizrobićdlaniejwszystko,akiedyloswystawiłnas
napróbę,niepotrafiłemjejpomóc,gdyonategonajbardziej
potrzebowała.
Megdotknęłamojegopoliczka.Cholera,jakdawnoniktniedotykał
mniewtensposób.Mimowolnieprzymknąłempowieki,czując
nagromadzonewemnieodtygodniemocje.Mojaskórazawrzała,krew
szybciejpopłynęławżyłach…Kiedyjednakdotarłodomnie,żeten
przyjemnyprądwywołałakobieta,którejniekocham,otworzyłem
oczyiniezwłoczniesięodsunąłem.
Nieróbtegonigdywięcejpoprosiłemmocnoprzejętym,
aczkolwiekzdecydowanymgłosem,ajużposekundziewstałem
odstołu,obróciłemsięnapięcieiposzedłemdosyna.
Poczułem,żemojeciałodygoce.Nieumiałemjednakjednoznacznie
sprecyzować,coodpowiadałozamójstan,aninawetjasnookreślić,
jakiprzekazskrywałymojesłowa.Możebyłykolejnąprośbą,abyMeg
niedotykałanieswoichrzeczy?Amożeczująctoprzyjemne
mrowienienaskórze,którewywołałjejdotyk,ponowniepróbowałem
wznieśćmur,postawićgranice,któreonastaleprzekraczała?Amoże
rzeczywiścieproblembyłznaczniewiększy,niżbyłemwstaniesię
dotegoprzyznać?Chybajużsobienieufałem.Odtygodnibyłemjak
tykającabomba,askutkijejwybuchumogłymiećopłakanyfinałdla
naswszystkich.
***
CaływieczórprzesiedziałemzSamemwjegopokoju.Wmawiałem
sobie,żenadrabiamstraconyczaszsynem,aleprawdabyłataka,
żeunikałemkontaktuzMeg.Niechciałemjużsięzniąkłócić.Nie
zamierzałemponowniedopuścićdosytuacji,wktórejznówbędzie
miwmawiałaszaleństwo.Amożesięoszukiwałem?Możeunikałem
swojejbyłejżonyjakognia,bonagleprzeraziłomnietoznikome
uczucie,którepoczułemwchwili,gdypogłaskałamójpoliczek?
Kiedymójsynzasnął,poszedłempodprysznic.Oczywiście
przezorniezamknąłemdrzwinaklucz.NieufałemMeg,awtejchwili