Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdybymtakcholerniejejniekochała,wsadziłabympalce
wteperfekcyjne,błękitneoczy.
–Bodobrawtymjestem.Atenmójtyłeczek…och,samawiesz,
copotrafi.–Zaczęłamporuszaćbiodraminazatłoczonympodjeździe
przedsiedzibąbractwa.
–Onie.Proszę,przestań.
Roześmiałamsięispełniłamjejprośbę,kiedydostrzegłam,jak
wielupożeramniewzrokiem.Nieznosiłam,kiedyktośsięnamnie
gapił.Wiem,wiem.Strasznazemniehipokrytka.Rozejrzałamsię
inaglenatrafiłamnaparęprzyglądającychmisięślicznychoczu
wkolorzeczekolady.Dodatkowązaletętejsytuacjistanowiłfakt,
żedooczudołączonabyłajednaznajprzystojniejszychtwarzy,jakie
danemibyłodotądwidzieć.Nieznajomyprzeczesałpalcamiczarne
włosy,apotemmusnąłnimiopalone,pokrytelekkimzarostem
policzki.Uśmiechnąłsięleniwie,amójżołądekfiknąłkoziołka.
Głupiżołądek.
–Nie.Tylkominiemów,żepatrzysznaniego,Cassie.–Melissa
stanęłaprzedemną,uniemożliwiająckontaktwzrokowy
znieznajomym.
–Hej,odsuńsię.–Bezwzględunato,wktórąstronęsię
wychylałam,widokblokowałamijejzirytowanatwarz.
–Zapomnij.Niewiesz,ktototaki?–Zasłoniłamidłoniąoczy.
Szybkojąodsunęłam.
–Jasne,żenie,wprzeciwnymraziejużbylibyśmynarandce.
–Podskoczyłam,żebyzerknąćnaniegoponadgłowąMelissy.
–JackCarternieumawiasięnarandki.Onsypiazdziewczynami
iichwszystkimikoleżankami.–Melissaskrzywiłasiępogardliwie.
–AwięctojesttenosławionyJackCarter.–Byłamzaintrygowana.
Wgazeciestudenckiejiinterneciewidziałammnóstwowzmianek
najegotemat.
Melissaobjęłamnie.
–Wewłasnejosobie.
–Rzeczywiściejesttakidobry,jaktwierdzą?–Pozakończeniu
sezonuJackbędziemógłsięubiegaćopowołaniedopierwszejligi
baseballowej.Wszyscymówili,żestaniesiętowciągumaksymalnie
pięciurund.Podobnotoniebyleco.
–Napewnouważatakjegoego.
–Typowe.–Kogo,jakkogo,alesportowcówtojajużznam.
Wszyscysątacysami.Przesądni,chojrakujący,niepewnisiebie
egocentrycy.Tak,wiem,żeteokreśleniastojąwsprzeczności,ale