Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział5
Polekcjachciąglejestemotumanionatymcałymświrowaniem.
Aleobowiązkiwzywają.
Wypijamduszkiemenergetyka,sercezaczynamiskakaćwrytmie
cha-chy.Kiedywkońcuprzywlekamswojądupęnaboisko,Sam
ipozostałebiegaczkimająjużzasobączteryminuty
zdwudziestominutowejrozgrzewki.
–Spóźnienie.Dwadzieściapompekporozgrzewce–wołazamną
trenerJohnson,kiedypędzę,żebydogonićSam.
–Nowięęęc–mówiSam–pogadamy,czyzamierzaszprzejśćnad
tymdoporządkudziennego?
–Nadczym?
–Naducieczkązklasy.Twoją.
–Och,nadtym.
–Tak,nadtym.
–Tonictakiego.
Samstajejakwrytaiopierarękęnabiodrze.
–Nie.Niezgadzamsięnatakiezachowanie.Niewobecmnie,
twojejjedynejiostatniejprzyjaciółki.Nietraktujmnietak,jak
potraktowałaśwszystkiepoprzednieSamprzedemną.
–WszystkieSamprzedtobą?
Przyjaciółkauciszamnie,unoszącrękę.
–Proszę,oszczędźsobietychkpindoczasu,ażskończęswój
monolog.–Gestemdajęjejznać,żemożekontynuować.–Popatrz
nanajwspanialszychbohaterówwszechczasów.Frodo.Kapitan