Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
łkając.–Zobaczysz,niedługozrozumiesz,żejesteśmydlasiebie
stworzeni.
–Odprowadzęciędotaksówki.–Stanowczopociągnąłem
jąwkierunkupostoju.
Paulawsiadładosamochoduischowałatwarzwdłoniach.
Kierowcaposłałmioskarżycielskiespojrzenie.Podałemmuadres
iwsunąłemprzezuchyloneoknostozłotych.Pokręciłgłową
zdezaprobatą,poczymodjechałzpłaczącądziewczyną.
NaszczęściePaulawkońcuzrozumiała,żenaszahistorianie
maprzyszłościiodpuściła.
Dziękowałemniebiosom,bomogłemwreszciesięskupićnapracy.
Aletutajniestetynieudałomisięosiągnąćznaczącychpostępów.
Żadenprojekttyłkanieurywał.
Zdesperowanychwyciłemwkońcukomórkęizadzwoniłem
doNatanielanakamerce.
WłaśniebylizDianąnamasażugorącymikamieniami.Streściłem
muostatnietygodnie,pomijająckwestiekadrowe.Mójbratsyknął,
kiedykładzionomunaplecykamienie.Norzeczywiście,
cozacierpienie.
–ZadzwońdoZośki!–zawołałaDianazdrugiegołóżka,poczym
równieżsyknęła,zapewneztegosamegopowodu.
–DojakiejZośki?
–Nodomojejprzyjaciółki,którarobiłanametykietynacydr
wzeszłymroku.Tokopalniaświeżychpomysłów.Napewno
cipomoże.Wysyłamcijejnumer.
Usłyszałempowiadomienie,poczymkiwnąłemgłową.
–Mamnadzieję.
Natanielzmrużyłoczyzaniepokojony,apotemodwróciłsię
donarzeczonej.
–Powinniśmywracać.