Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niematakiejpotrzeby!NapewnosobiezZosiąporadzimy–
zapewniłemichzfałszywymuśmiechem.Pożegnaliśmysię,apotem
wykręciłemnumerdotejcałejfontannypomysłów.
Odebrałapopierwszymsygnale.
–Cześć,tuKordianMazur…MamtwójnumerodDiany…–
zacząłem.–Będęmiałdlaciebiezlecenie,możewpadnieszdomojego
biura…
Niezdążyłemskończyć,wsłuchawcepojawiłsięsygnałzajętości.
–Codokurwy?!–warknąłem,ponowniewybierającnumer.
Odrazumnieodrzuciła.Późniejwyłączyłatelefon.Jużzamierzałem
ponowniezadzwonićdoNataniela,alecośmniepowstrzymało.
Zabębniłempalcamiwblatprezesowskiegobiurka.
Niechciałemwyjśćnaniezaradnego.Bratpowierzyłmitenstołek,
opiekęnadfirmą,bowierzył,żejestemgotowy.Pokilkulatach
izolacjichciałemnormalnegożycia.Sukcesów.Alenakażdymkroku
ponosiłemporażkę.Niebędęsięskarżyłstarszemubratu.Nie
chciałem,żebyprzerywaliurlopiwracalidopracy.Samtozałatwię.
WszedłemnaFacebookiodnalazłemZosięKamińską
wznajomychDiany.Cociekawe,miałjąwkontaktachjeszczeKamil
zIT.Zdjęcieprofilowepokazywałotyłgłowydziewczynynatle
sztalugi.Samaniedodaławięcejzdjęć,alezostałaoznaczonauKamila
nazdjęciuzjakiegośfestiwalufantasy.Otworzyłemszerzejoczy.
Nawidokdziewczynywstrojuczarnejwdowy,wczerwonejperuceiz
mocnymmakijażemnatychmiastpoczułemiskry.Opierałasięoramię
informatykawstrojuwiedźmina.
Rozsiadłemsięnafotelu,poczymnacisnąłemprzycisk
nainterkomie.
–PaniJadziu,proszęwezwaćnarozmowęKamilazdziałuIT.
Kilkachwilpóźniejdomojegobiurawszedłprzygarbionychłopak
weflanelowejkoszuli.Wskazałemmukrzesłopodrugiejstronie