Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ
TRZECI
Wparęgodzinpotemordynatpowstałodbiurkaipodającrękę
rządcyrzekłgrzecznie:
Skończyliśmy.Jeślibyzaszłocośniespodziewanego,proszę
telefonować,będęcałyczaswdomu.
RządcaKleczskłoniłsięzuszanowaniem,zpewnączciądotykając
rękiMichorowskiego,zapytałzdziwiony:
PanordynatnieprędkobędziewSłodkowcach?
Otak!Dotygodnia,możedłużej.
Wtakimraziemuszęjeszczetrudzićpanawjednejkwestii.
Proszę.
Chcęmianowiciespytać,jakączwórkęprzeznaczapanordynat
nawyłącznyużytekpałacu:karą,kasztanyczygniade?
Dlaczegopanotopyta?
Bokaretokoniebardzodelikatne.Panibaronowaczęstojeździ
doSzal,dohrabstwaĆwileckich.Tojestprzecieczterymileinietęga
droga.Konie,donaszychdrógprzyzwyczajone,przychodząjakhaki.
Panibaronowaostrojeździ.Jasamniemogęprzedstawić,ale
wolałbym,żebyjednaczwórkabyławyłącznieprzeznaczona
dorozjazdów,bowówczasjużbymnieodpowiadałzakonie.
Waldemarsłuchałprędkiejmowyrządcy,przekładającpapiery
nabiurku.Podniósłgłowę,spojrzałnaKleczazezdziwieniemirzekł
spokojnie:
Przedewszystkimstangretodpowiadazakoniepotakiej
wycieczce,niepan.
Kleczzmieszałsię.
Tak,właściwie.Ależjamogęodpowiadaćzato,żejedaję.
Michorowskiprzesunąłrękąpoczoleirzekłzakcentem:
Proszępana,czymejciotcewszystkojedno,jakimikońmijedzie?
Kleczzmieszałsięmocniej.
Nie,panibaronowazawszesamadysponujeirozmaicie:czasem
kare,czasemkasztany.
Awięcmusipozostaćtak,jakjest.
Kleczzrozumiał,żeniezręcznieporuszyłsprawęiżepowinienjuż
odejść.Spojrzałnaordynata:widokjegozsuniętychbrwiiwydętychust
dotknąłrządcęniemile.Oczuordynataniewidział,gdyżbyły