Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wstronęzgromadzenia;widaćbyło,żeludzieuważniegosłuchają.
Jirkaostrożnieuchyliłokno.Dojegouszudocierałytylkostrzępki
zagłuszanychwiatremzdań:
„Naruszyłnaszezasady…Każdyznas…”.
„…jednaznich…niewolnonamzapomnieć.Niewierzmy…”.
„…towłaściwerozwiązanie,zktórym…wewłaściwymkierunku.
Nasiwrogowie…”.
„…Melichar”.
Tłumzaszumiał,ktośkrzyknąłradośnie.Kobieta?
„…chwila,wktórejudasię…Naszgłosdotrze…”.
„…skandalicznakradzież…dzisiejszegowieczoruwedługnaszego
prawazasłużyłnakarę.Wimieniu…”.
Nazewnątrzrozległsięgłośnykrzyk.Jirkawyjrzałjeszczerazito,
cozobaczył,odebrałomumowę.Pośrodkuzgromadzeniaklęczał
blady,wychudzonychłopak,możewwiekuJirki,odpasawgóręnagi,
zkolanamiwśniegu.DłońmiopierałsięolodowatąziemięiJirka
nawetztejodległościwidział,żetrzęsiesięzzimna.Obokniegostała
lampa,ciałochłopakarzucałowydłużonycień,ciągnącysięprzezcały
placykdojednegozdomów.Nadchłopcempochylałsiępotężny
mężczyznazdługimi,ciemnymiwłosami.Garbiłsię,ciężarciała
opierałnawysuniętejlewejnodze.Wręceściskałkij.
Zamach,świst,cios.Podchłopakiemugięłasięręka,którąwspierał
sięoziemię,zwaliłsiętwarząwśnieg.Niktnicniepowiedział,nikt
niezrobiłkroku,żebymupomóc.Wszyscytylkopatrzylinaniego
wmilczeniu.Podniósłsię,zacisnąłzębywoczekiwaniunanastępne
uderzenie.Długonieczekał.Potemmężczyznazamachnąłsiętrzeci
raz,czwarty,piąty.Kolejnerazyspadałynapobiteciałochłopaka.Nie
broniłsię,nieprotestował,cierpliwieznosiłcioszaciosem.Trząsłsię,
chybapłakał.
Jirkaniemógłdłużejwytrzymać.Odwróciłwzrok,oparłsię