Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
straszniewysoko.Zabijesię.Jeśliterazskoczy,nabanksięzabije.
Naglestanęłamuprzedoczamiscena,którąjużdawnowyparł
zpamięci.Drabinaspada,PatrikGalénrozkładaręceisekundępóźniej
upadazhukiemnatwardychodnik.Kończynymarozrzuconejak
szmacianalalka,próbujezłapaćoddech,alepłucajużgoniesłuchają,
zwytrzeszczonymioczamiczekanaśmierć.Jirkapoczułdreszcz
grozy.JezusMaria,JezusMaria.Skądmuwogóleprzyszładogłowy
takapiramidalnagłupota?Musizawrócić.Musisięwspiąćnagórę.
Toszaleństwo.
Próbowałsiępodciągnąć,alemięśniemiałjakzwaty.Naglecoś
trzasnęło,płatkiśniegujakbystężaływpowietrzu,nieborunęło.Jirka
spadał.
Uderzeniepoczułchybawewszystkichkościach.Przerywany
wdechgłębokozsamegobrzucha,tętnoztysiącnasekundę,kryształki
lodukłującewskórę.
Hej!krzyknąłktośiJirkaocknąłsięnaciemnymtruchlińskim
placu.Wstałiodrazusięzachwiał.Chybaktośmupodmieniłnogi,
tenapewnoniezachowywałysięjakjegowłasne.Dałsobiepięć
sekundnazebraniesiłiruszył.
Stój!usłyszałzasobą.
Zplacuodchodziławdółtylkojednaulica.Jirkaniezwalniał.
Przebiegłpodwielkimkamiennymłukiemzamykającymplacirzucił
sięnaoślepprzedsiebie.Nawzgórzupodrugiejstroniezauważył
wieżeŚwiętegoFloriana.Ktośgogoni?Obejrzałsięidostrzegłświatła
poruszającesiępoplacu.Kiedynasekundęsięzatrzymałiucichło
skrzypienieśniegupodjegobutami,usłyszałgroźnegłosy.
Przyspieszył.Jakmogligotakszybkozauważyć?Jasnyszlag!
Byłociemno,nawąskiejulicywciśniętejpomiędzydomyniewiele
byłowidać.Jirkatrzymałsięlewejstrony,podstopamiwyczuwał
wydeptanąścieżkę.Wiatrciskałmuwoczypłatkiśnieguigooślepiał,
musiałzakrywaćsobietwarz.Pochwiliniemalnicniewidziałprzez