Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sercebiłomuradośnie.JeżeliPotockiodważysięnaszturm,tedy
musibyćpobity.Kozacynieumiejądostaćwpolupancernym,alezza
wałubijąsiędoskonaleiwtakwielkiejprzewadzesiłszturmy
niechybnieodeprą.Chmielnickiliczyłnamłodośćiniedoświadczenie
Potockiego.Aleprzymłodymkasztelaniebyłdoświadczonyżołnierz,
starościcżywieckipanStefanCzarniecki,pułkownikusarski.Ten
spostrzegłniebezpieczeństwoiskłoniłkasztelana,bycofnąłsię
napowrótzaŻółtąWodę.
Chmielnickiemuniepozostałonicinnego,jakruszyćzanimi.
Drugiegodnia,przeprawiwszysięprzeztopieliskażółtowodzkie,oba
wojskastanęłysobieokowoko.
Ależadenzwodzówniechciałuderzyćpierwszy.Nieprzyjazne
obozypoczęłypośpiesznieotaczaćsięszańcami.Byłatosobota,dzień
5maja.Całydzieńdeszczlałobficie.Chmuryzawaliłytakniebo,
odpołudniapanowałmrokjakobywdniuzimowym.Podwieczór
ulewazwiększyłasięjeszcze.Chmielnickiręcezacierałzradości.
NiechjenosteprozmiękniemówiłdoKrzeczowskiegoaniebędę
sięwahałwstępnymbojemizusariąsiępotykać,gdyżoniwswych
ciężkichzbrojachwbłociepotoną.
Adeszczpadałipaddał,jakbysamoniebochciałoZaporożu
przyjśćwpomoc.
Wojskaokopywałysięleniwieiposępniewśródstrugwody.Ogni
niemożnabyłorozpalić.Kilkatysięcyordyńcówwyszłozobozu
pilnować,abytaborpolski,korzystajączmgły,faliinocy,nie
próbowałsięwymknąć.Poczymzapadłaciszagłęboka.Słychaćbyło
tylkoszelestulewyiszumwiatru.Zapewneteżniktniespałwobu
obozach.
Nadranemtrąbyzagraływpolskimoboziedługoiżałośnie,jakby
natrwogę,potembębnytuiowdziezaczęływarczeć.Dzieńwstawał
smutny,ciemny,wilgotny,nawałnicaustała,alepadałjeszczedrobny
deszczyk,jakobyprzesiewanyprzezsito.
Chmielnickikazałuderzyćzdziała.
Zanimwnetozwałosiędrugie,trzecie,dziesiąteigdyzobozu
doobozuzaczęłasięzwykłazarmat„korespondencja”,panSkrzetuski
rzekłdoswegokozackiegoaniołastróża:
Zachar,wyprowadźmnienaszaniec,abymzaśmógłwidzieć,
cosiędzieje.