Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Istotnieukazałasięihusaria,anadniąchmuraskrzydełisterczący
wgóręlaswłócznizdobnychwzłotawekitajkiiwdługiezielono-
czarneproporce.Wyjechaliszóstkamizokopuiustawilisiępod
wałem,anawidokichspokoju,powagiisprawnościłzyradosne
ukazałysięwoczachpanaSkrzetuskiegoizaćmiłymuwzrok
nachwilę.
Choćsiłybyłytaknierówne,choćnaprzeciwkotychkilku
chorągwiczerniałacałalawaZaporożcówiTatarów,którzy,jak
zwykle,zajęliskrzydła,choćszykiichtakrozciągnęłysiępostepie,
żekońcaichtrudnobyłodojrzeć,panSkrzetuskiwierzyłjuż
wzwycięstwo.Twarzmusięśmiała,siływróciły,oczywytężone
nabłoniestrzelałyogniem,jenonamiejscuustaćniemógł.Hej,
detyno!mruknąłstaryZacharchciałabyduszadoraju!
Tymczasemkilkaluźnychoddziałówtatarskichzkrzykiem
ihałłakowaniemrzuciłosięnaprzód.Zobozuodpowiedziano
strzałami.Alebyłtotylkopostrach.Tatarzyniedobiegłszynawet
dopolskichchorągwipierzchnęlinaobiestronykuswoimiznikli
wtłumie.
Wtemozwałsięwielkibębensiczowy,anajegogłoswnet
olbrzymipółksiężyckozacko-tatarskiruszyłzkopytanaprzód.
Chmielnickipróbowałwidocznie,czyjednymzamachemniezdoła
zgnieśćowychchorągwiizająćobozu.Wraziepopłochubyłoby
tomożliwym.Wszelakonicpodobnegonieokazywałosięmiędzy
polskimichorągwiami.Stałyonespokojnie,rozwiniętewdośćdługą
linię,którejtyłzasłaniałokop,bokizaśdziałataborowe,takżemożna
byłonaniąuderzyćtylkozfrontu.Przezchwilęzdawałosię,
żeprzyjmąbitwęnamiejscu,alegdypółksiężycprzebiegłjużpołowę
błonia,ozwałysięwokopietrąbkidoatakuinaglepłotkopii
sterczącychdotądkugórzezniżyłsięodrazudogłówkońskich.
Usariauderza!krzyknąłpanSkrzetuski.
Jakożpochylilisięwsiodłachiruszylinaprzód,azarazzanimi
dragońskiechorągwieicałaliniabojowa.
Uderzeniehusarzybyłostraszne.Wpierwszymimpecietrafili
hatrzykurzenie,dwasteblowskieimirhorodzkiistarlijewmgnieniu
oka.WyciedoszłodouszupanaSkrzetuskiego.Konieiludzie,
zwaleniznógolbrzymimciężaremżelaznychjeźdźców,padlijakłan
podtchnieniemburzy.Opórtrwałtakkrótko,żeSkrzetuskiemuzdało
się,jakiśolbrzymismokpołknąłjednymhaustemtetrzypułki.