Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Iwtymsięwaśćmyliszmruknąłprzezzęby.
Pochwilidodałgłośniej:
Alewybaczwaszmośćpan,żemmunaprzódpowinnejniezłożył
dziękizaauxiliumiskutecznyratunek,którymnieodtaknagłej
śmierciwybawił.Waścimęstwostanęłozamojąnieostrożność,bom
sięodludziswoichodłączył,aleteżwdzięcznośćmojadorównywa
waszmościnejochocie.
Torzekłszywyciągnąłkunamiestnikowirękę.
Alebutnymłodzieńczyknieruszyłsięzmiejscainiespieszył
zpodaniemswojej;natomiastrzekł:
Chciałbymnaprzódwiedzieć,jeżelizeszlachcicemmamsprawę,
bochociażotymniewątpię,jednakżebezimiennychpodzięków
przyjmowaćmisięniegodzi.
Widzęwwaszmościprawdziwiekawalerskąfantazjęisłusznie
mówisz.Powinienembyłzacząćodnazwiskamójdyskursimoją
podziękę.JestemZenobiAbdank,herbuAbdankzkrzyżykiem,
szlachciczwojewództwakijowskiego,osiadłyipułkownikkozackiej
chorągwiksięciaDominikaZasławskiego.
AjaJanSkrzetuski,namiestnikchorągwipancernejJ.O.księcia
JeremiegoWiśniowieckiego.
Podsławnymwojownikiemwaśćsłużysz.Przyjmżeterazmoją
wdzięcznośćirękę.
Namiestnikniewahałsiędłużej.Towarzyszepancernizgóry
wprawdziepatrzylinażołnierzyspodinnychchorągwi,alepan
Skrzetuskibyłnastepie,naDzikichPolach,gdzietakierzeczymniej
szłypoduwagę.Zresztąmiałdoczynieniazpułkownikiem,oczym
zaraznaoczniesięprzekonał,bogdyjegożołnierzeprzynieślipanu
Abdankowipasiszablę,ikrótkibuzdygan,zktórychgorozpasanodla
cucenia,podalimuzarazemikrótkąbuławęoosadziezkości,
ogłowieześlinowategorogu,jakichzażywalizwyklepułkownicy
kozaccy.PrzytymubiórimciZenobiegoAbdankabyłdostatni,
amowakształtnaznamionowałaumysłbystryiotarciesięwświecie.
WięcpanSkrzetuskizaprosiłgodokompanii.Zapachpieczonych
mięsjąłwłaśnierozchodzićsięodstosu,łechcącnozdrza
ipodniebienie.Pachołwydobyłjezżaruipodałnalatercynowejmisie.
Poczęlijeść,agdyprzyniesionosporyworekmołdawskiegowina
uszytyzkoźlejskóry,wnetzawiązałasiężywarozmowa.