Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bohunzwróciłsięnaglekuniemu:
Tyjedzieszzemnąnaprzód.
Ja?rzekłZagłobazwidocznymzłymhumorem.Jaciętak
kocham,żemjużjednąpołowęduszydlaciebiewypocił,czemubym
niemiałidrugiejwypocić?Myjakkontuszipodszewka;mam
nadzieję,żenasdiablirazemwezmą,comijestwszystkojedno,bojuż
myślę,żeiwpiekleniemożebyćgoręcej.
Jedźmy.
Nazłamaniekarku.
Ruszylinaprzód,azanimiwkrótceiKozacy.Aleciostatni
postępowalizwolna,takwkrótceznaczniezostaliwtyleawkońcu
zniklizoczu.
BohunzZagłobąjechalioboksiebiewmilczeniu,obajzamyśleni
głęboko.Zagłobatargałwąsyiwidocznymbyło,żepracujeciężko
głową;możesobieukładał,jakimbysposobemmógłsięzcałejtej
sprawysalwować.Chwilamimruczałcośdosiebiepółgłosem,toznów
naBohunaspoglądał,naktóregotwarzymalowałysięnaprzemian
toniepohamowanygniew,tosmutek.
„DziwmyślałsobieZagłobażetakigładysz,aidziewkinawet
sobienieumiałskonwinkować.Kozakjesttoprawdaalerycerz
znamienityipodpułkownik,którenteż,prędzejpóźniej,jeślitylko
dorebeliinieprzystanie,będzienobilitowany,cowcaleodniego
zależy.AjużpanSkrzetuski,zacnykawaleriprzystojny,aleztym
malowanymwatażkąnaurodęiporównaćsięniemoże.Hej,wezmą
teżsięonizałby,jaksięspotkają,boobajzabijakinielada.”
Bohun,znasz-lidobrzepanaSkrzetuskiego?spytałnagleZagłoba.
Nieodparłkrótkowatażka.
Ciężkąbędzieszmiałznimprzeprawę.Widziałemgoteż,jak
sobieCzaplińskimdrzwiotwierał.Goliattojestidowypitki,
idowybitki.
Watażkanieodpowiedziałiznowuobajpogrążylisięwewłasne
myśliiwłasnefrasunki,którymwtórującpanZagłobapowtarzał
odczasudoczasu:„Tak,tak,niemarady!”Upłynęłokilkagodzin.
Słońcepowędrowałogdzieśhet,nazachódkuCzehrynowi;
odwschodupowiałwietrzykchłodny.PanZagłobazdjąłkołpaczek
rysi,przeciągnąłrękąpospoconejgłowieipowtórzyłrazjeszcze:
Tak,tak,niemarady!