Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałdwudziesty
Obudziłoszczekaniepsów.Otworzywszyoczy
ujrzaławdaliprzedsobądąbwielki,cienisty,zagrodę
iżurawstudzienny.Wnetzbudziłatowarzysza.
Mościpanie,zbudźsięwaszmość!
Zagłobaotworzyłoczy.
Atoco?Amygdzieprzyjechali?
Niewiem.
Czekajżewasanna.Tojestzimownikkozacki.
Takimniesięwidzi.
Pewnietuczabanowiemieszkają.Niezbytmiła
kompania.Czegotepsyujadają,żebyichwilcyujedli!
Widaćkonieiludzipodzagrodą.Niemarady,trzeba
zajechać,żebynieścigali,jakominiem.Musiałaś
iwaćpannasięzdrzemnąć.
Takjest.
Raz,dwa,trzy,czterykonieosiodłaneczterech
ludzipodzagrodą.No,niewielkapotęga.Takjest,
toczabanowie.Cośżyworozprawiają.Hejtam,ludzie!
abywajnotu!
CzterechKozakówzbliżyłosięnatychmiast.Byli
toistotnieczabanowieodkoni,czylikoniuchowie,
którzylatemstadwśródstepówpilnowali.PanZagłoba
zauważyłnatychmiast,żejedenznichmiałtylkoszablę
ipiszczel,trzejinnizbrojnibyliwszczękikońskie
poprzywzywanedokijów,alewiedziitotakże,
żetacykoniuchowiebywajątoludziedzicyiczęstodla
podżnychniebezpieczni.
Jakożwszyscyczterejzbliżywszysiępoglądalispode
łbanaprzybyłych.Wbrązowychtwarzachichniebyło
najmniejszegośladużyczliwości.
Czegochcecie?pytaliniezdejmującczapek.
SławaBohurzekłpanZagłoba.
Nawikiwikiw.Czegochcecie?
AdalekodoSyrowatej?
NieznajemnikakijSyrowatej.
Aówżezimownikjaksięzwie?
Huśla.